stanax pisze:
Po przeczytaniu drugiej części Twojego postu uświadomiłem sobie, że chyba tak właśnie jest.
Od jutra koniec z kupowaniem czerwonego wina, którego sam nie znoszę (zresztą żadnego),
dzwonieniem w drodze z pracy z pytaniem:
kochanie, co chcesz ze spożywczaka?,
z cotygodniowym szorowaniem całej łazienki łącznie z sufitem oraz z moją inicjatywą w pościeli!
O drobiazgach typu ściąć i porąbać brzozę, albo umyć i zatankować jej auto nie będę wspominać.
Po prostu zacznę dłubać w nosie
Moze Cie tu nie ma a moze jestes, w jakiejs formie napewno, bo rozstan nie ma. Ale z Twojego poczucia humoru wyczuwam, ze intuicyjnie wiesz jak pielegnowac swoje szczescie. Jestes ciut kpiarzem, ale to fajne jest.
See you in the Gap i nie chodzi tutaj o siec sklepow tylko o to "miejsce" kiedy skaczac na trampolinie unosisz sie ponad "proze" zycia by odczuwac bezwarunkowa wolnosc - tymczasem Wolny Jezdzcu