Ano są tacy.
I możemy poczytać w ich wspomnieniach.
Na przykład taki fragment wspomnień szwedzkiego SS-mana:
Cytuj:
Tutaj w lasach Brandenburgii, spotkaliśmy nowego wroga. Wędrowne bandy uzbrojonych cywili polskich i rosyjskich wyłaniały się nocami, aby rabować i plądrować.
Często atakowali mniejsze oddziały naszej dywizji. Zaczynali uciekać z obozów, znajdowali broń i próbowali wyrównać swoje osobiste porachunki, chcąc pozyskać odpowiednie alibi dla zbijającej się Armii Czerwonej.
Byli to osobnicy wyrwani z mizernej egzystencji w białoruskich i ukraińskich ruderach - plugawych, śmierdzących, zawszonych, i zapchlonych chatach z błota.
Wywieziono ich do pracy w niemieckim przemyśle zbrojeniowym. Po raz pierwszy w swojej bezbarwnej egzystencji dostali dobrze zorganizowana miejsca pracy i ludzkie warunki życia. Ich brudny i zapchlony przyodziewek został zastąpiony czystymi kombinezonami i prawdziwą bielizną Z I TAK SZCZUPŁYCH ZAPASOW GOSZCZĄEGO ICH PAŃSTWA, a dzięki niepraktykowanym przez nich, gorącym prysznicom z udziałem mydła oraz dezynsekcjom, ich wszy i pchły oddaliły się w niebyt.
Teraz nazywali siebie sklaven arbeiter ale byli opłacani. po ludzku zakwaterowano w spartańskich barakach oraz karmieni oswojonym już, regionalnym jedzeniem wydawanym w czystych stołówkach.
Organizowano im wieczorne przedstawienia, spektakle teatralne w ojczystych językach, wieczorki z muzyką klasyczną i oraz przedstawienia kabaretowe,
Stopniowo uczyli się codziennego używania mydła i wody, a także innych, elementarnych zachowań z zakresu higieny osobistej. Krótko mówiąc zaczęli żyć jak ludzie.
Brzmi znajomo?
I właściwie ten fragment wystarczył by za całą recenzję.
W książce jest wiele takich odniesień. Do dziczy Azjatyckiej. Hunów i broniących całej Europy i cywilizacji dzielnych, porównywanych ze Spartanami pod Termopilami niemieckimi żołnierzami i oczywiście szczególnie bohaterskimi SS-manami z wielu krajów Europy. Walonami, Flamandami. Holendrami, Francuzami. Skandynawami itp.
I wiele takich przeciwstawnych opisów pełnego nienawiści do kultury i cywilizacji wschodniego bydła z dzielnymi Europejczykami. Czystymi, przyjaznymi, niemieckimi cywilami. rolnikami.
Oczywiście ewolucyjnie na wyższym poziomie, po skoku cywilizacyjnym.
Wiele też zawodu i żalu, że Europejczycy toczyli "wojny domowe" i bratobójcze miedzy sobą (jak w zjednoczonej Europie) zamiast walczyć wspólnie z nawalą barbarzyńców ze Wschodu co wiadomo. Ani prysznica, ani mydła ani bielizny a na dodatek do dzisiaj klęczą. zamiast wspólnie lecieć na Marsa.
Książka (z 1947) jak pisałem miała wiele wydań w różnych językach. W tym wydaniu opatrzona wstępem autora z roku 2002. Nadal pełnego dumy z dobrze spełnionego obowiązku.
No i byłbym zapomniał. Okładka z której to wszystko wypatrzyłem i teraz szpanuje.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/93038/z ... -waffen-ss