To ja ci postawie Arendzie kawę po kapitańsku i jeszcze dam w prezencie przepis nie psuty jak na forach rożnych jakąś Brendy czy innym takim wynalazkiem.

Składniki. Kawa ziarnista mielona.
Kogel-mogel (przepisu banalnego nie podaje) z odrobiną aromatycznego rumu ale nie koniecznie.
Łyżeczka cukru - trzeba koniecznie posłodzić nieco bo za ostre wychodzi - i jeszcze z jednego powodu poniżej.
Spirytus - dobra pięćdziesiątka i ciut ciut (zresztą jak kto lubi)
Mieloną kawę sypiemy po skosie do szklanki. Podobnie cukier. Wlewamy n spirytus i podpalamy. Tego nie ma w przepisach z netu a ważne bo lekko się przypala kawę i karmelizuje cukier. Jak już jest z wierzchu brązowy to zalewamy wrzątkiem. UWAGA BUCHA , jak nie zgaśnie to jest super jak zgaśnie - trudno. Gasimy nakładając warstwę kogla mogla z odrobioną rumu lub bez. UWAGA nie gasić ręką a raczej dłonią (były przypadki) bo zassie jak bańka i potem wysikać się nawet to problem.
Podajemy z łyżeczką ale jak ktoś będzie próbował zamieszać to krzyczymy - STOP!!! I pokazujemy, ze pije się drobnymi łyczkami spod kogla mogla nie mieszając. Wąsy się robią ale można oblizać. Nie mieszamy bo się kogel mogel zważy i wygląda to jak boskie nieszczęście a smakuje ... no w sumie procenty ma.
Dla szpanu można podać "ze świeczką" przy zgaszonym świetle. W tym celu się bierze taką mała pastylkę miętową (czy owocową) , nasącza spirytem kladzie na koglu i podpala.
SMACZNEGO!!!!
PS. Ostrożnie z podawaniem paniom. Bardzo im smakuje , mocy nie czują (znaczy na początku tak potem nie) a szybko je rozbiera. Często dosłownie.