Nie wiem czy to dobry wątek, najwyżej mod przeniesie. Byłam dzisiaj na pogrzebie, wiem, każdy kiedyś był. Na pogrzebie w obrządku Świadków Jehowy. Smutno bardzo, bo kto normalny by się cieszył, ale pogrzeb zupełnie inny niż w tradycji katolickiej. Więc pastor powiedział kilka ciepłych słów o zmarłej, potem coś tam poczytał, jakieś ustępy, czy coś, ale pozytywne takie o życiu wiecznym ..Wiadomo, że masz doła człowieku podczas pogrzebu, ale to było bez dołu, bez tych katolickich kazań, bez smutku, wycia, bez takiego wrażenia że to koniec, a potem już piekło. Wręcz przeciwnie, było jakoś tak pozytywnie, sama nie wiem jak to ująć. Deszcz ze śniegiem padał, zimno, cała ceromnia trwała z 40 minut..potem odprowadzenie do miejsc ca spoczynku. Sina już poszłam, Tatę wysłałam do auta, a tam jakiś psalm z głośników grają. Jaki ? nie wiem,ale wbiło mnie w glebę. Był tak piękny i wzruszający że stałam tam i łzy same płynęły.. Coś niesamowitego..
|