Może komuś posmakuje (wersja dla mieszczuchów):
- ligawę wołową (najlepiej z Ostrowii Maz.) zalewamy mazią sporządzoną z 1 łyżeczki soli, 1 łyżeczki garam masala, 50 g (pół kielonka) oliwy.
- sporządzamy maź nr 2 - 5 rozmemłanych ząbków czosnku polskiego (chiński nawet do dupy się nie nadaje), 3 łyżek ciekłego miodu - całość rozcieramy na jednolitą maź
- po 1 godz spędzonej w mazi nr 1 odsączamy i zalewamy mazią nr 2 w garnku, dolewając 1 szklankę wody (wypijając 100 g dobrej samogonki)
- dusimy wszystko (bez samogonki) pod klapką jakieś 2 godz
- robimy sos: pozostałość mazi nr 1 podgrzewamy, potem dodajemy śmietany 18% jakieś pół małego pudełka i miąchając czaekamy aż się na małym ogniu zagotuje - i jeszcze miąchamy tak 5 min. wypijamy 100 g samogonki.
Szykujemy ziemniaki (nie kartofle) gotowane, sałatkę z zielonej papryki z odrobiną octu i cukru i podajemy na stół razem z 100 g samogonki.
Smacznego