zajumałem z fb "Spójrzmy na masową migrację chłodnym okiem. Jak dotąd obie strony barykady stosują bardzo chaotyczną argumentację, przy czym zwolennicy przyjmowania jak leci przodują w pleceniu komunałów i ogólnego chciejstwa rodem z utopijnej bajki Na początek jeszcze raz mój outing. Jestem całym sercem za przyjmowaniem faktycznych ofiar wojny, gdziekolwiek ona ma miejsce, niezależnie od wyznania i koloru skóry. Nie stawiam żadnych warunków wstępnych, gdyż ludziom których wojna obdarła ze wszystkiego, nawet własnej godności nie stawia się warunków. Im podaje się rękę. Sytuacja na dzień bieżący jest bardzo skomplikowana i ma wszelkie odcienie spektrum światła widzialnego. Nie wiem czy ktokolwiek w tej chwili obejmuje całość. Rejon Bliskiego Wschodu był od lat sukcesywnie destabilizowany pod pozorem wprowadzania demokracji. Pod tym kamuflażem obalano dyktatorów, lub udzielano intensywnej pomocy by zostali oni obaleni. Społeczeństwa tamtego regionu mają strukturę klanowo-fełdalną z olbrzymim wpływem religii. Demokracja pojmowana w zachodni sposób jest dla nich sztucznym tworem bez większego znaczenia. Tak zwani dyktatorzy całe dziesięciolecia zapewniali jako-taką stabilność regionu. Byli jednak złymi ludźmi w opinii zachodnich lekkoduchów z tendencją do lewicowania w stylu końca lat 60'-tych. Co śmieszne, liberalizm po rządami tych despotycznych bestii był jakby o bardziej ludzkiej twarzy niż demokracja wprowadzana rękami totumfackich Ameryki. Motorem tych działań jest USA, której duma została kopnięta w przyrodzenie jedenastego września. Od tego czasu rozpoczęli oni krucjatę światową przeciwko terroryzmowi, wciągając to resztę "demokratycznego" świata. Był to rodzaj szantażu typu kto nie z nami, ten przeciwko nam. Poprawność polityczna nie pozwalała nikomu otworzyć pyska i choćby cicho poprosić: "A może nie podpalajmy zaraz całego świata na wyraźne żądanie kolegi Busha", który nawiasem mówiąc miał (wraz z kilkoma innymi kolegami z różnych branż) wyjątkowo prywatny interes w kwestii ochrony jego interesów w tym rejonie, zwanych później amerykańskim interesem, a jeszcze później interesem całego demokratycznego świata. Amerykanie mają zwyczaj (nim sami wejdą) zwalczanie jednego wściekłego psa innym wściekłym psem. Liczą przy tym, że gdy już osobiście tam wejdą naraz ten wyhodowany przez nich wściekły pies sam sobie wstrzyknie lekarstwo lub najlepiej fenol w kark. Jeśli spytać kto dał wszelkiej maści terrorystom ich know-how, odpowiedź brzmi: Nie była to szkoła objęta programem Erasmus. Zachodni świat pod wpływem poprawnych politycznie konfabulacji domorosłych intelektualistów zakrzyknął Hurrra i wysłał swoje armie by pomagały amerykanom rozpieprzać co się da. Sprawa jest taka, że od zawsze amerykanie gdy już się gdzieś wybiorą myślą, że w innym rejonie świata mieszkają ludzie, których jedynym marzeniem jest posiadanie za rogiem McDonaldsa, picie Coca-Coli i żucie gumy. Potem się dziwią, że są tam jacyś tam Szyici, Sunici, Alawici i wszyscy naraz chcą strzelać do wyzwolicieli. Co robią amerykanie gdy już wszystko rozpierdolą dokładnie? Ogłaszają ich interwencję za udaną i zakończoną. Zabierają zabawki i sprzątanie zostawiają innym, przeważnie Europejczykom lub jakimś tam niebieskim beretom pod flagą ONZ. U siebie ogłaszają, że odnieśli niebywały sukces, bohaterom przypną kilkanaście Purple Heart, innych pochowają z pompą i paradą, wręczając sierotce zwiniętą w trójkąt amerykańską flagę. Kilka tysięcy straumatyzowanych GI's zostawiają samym sobie, a jeśli ci mają kaprys leczyć swój zmasakrowany przeżytym nieszczęściem i pytaniami mózg, muszą to zrobić na własny koszt. Demokracja, każdy może robić co chce, leczyć się lub nie. To chyba jasne. Teraz Unia Europejska. Twór który byłby śmieszny jak clown w cyrku gdyby nie to, że w sam raz my jesteśmy publiką zmuszaną do oglądania tego smutnego spektaklu. Politycy tego tworu w każdym państwie członkowskim i Brukseli mają tylko jeden cel. Jest nim spokojne zasiadanie na swoich stołkach, kasowanie pieniędzy, plecenie dyrdymałek, wymyślanie totalnych kretynizmów i unikanie niebezpiecznych wypowiedzi. Każdy człowiek, który naraz postawi kilka zasadniczych pytań, zażąda jednoznacznych odpowiedzi, chce chronić swoje społeczeństwo przed wyzyskiem wielkich korporacji, zostaje z punktu okrzykniętym nacjonalistycznym populistą. Przykładem jest Prezydent Orban. Wprawdzie gość nie należy do mojej bajki, ale w sam raz w Brukseli postawił kilka zasadniczych pytań na które geniusze typu Martin Schulz nie potrafili odpowiedzieć. Wydał też kilka opinii co do których nawet dziennikarze musieli przyznać, że trafiają w sedno sprawy. Ale..... ale to jest populizm! Oczywiście sytuacja jest o wiele barwniejsza, ale to chyba wystarczyło by naraz w rejonie eksplodowała tykająca od lat bomba. Pytanie jest co my teraz mamy, jaka jest sytuacja? Najlepiej też w punktach. Mamy niezliczone odłamy islamistów strzelających do wszystkiego co się rusza i nie wzywa wystarczająco głośno Allaha. Nikt chyba tego już nie rozumie co każda z tych grup ma na celu. Ci z ISIS lubują się w masakrowaniu i gwałceniu, a wszystko w imię ich boga. Mamy tysiące uciekinierów, chcących opuścić to piekło na ziemi. Mamy tysiące cwaniaków z innych regionów, którzy chcą dostać się do Europy by lepiej żyć i niekoniecznie przesadnie doginać. Mamy zorganizowaną mafię szmuglującą ludzi za grube pieniądze państwa zachodnie nie robią nic by samozwańcze państwo islamskie unicestwić. Wprawdzie kiedyś nikomu nie przeszkadzało zbombardownie Drezna, Nagasaki i Hiroszimy, miast bez militarnego znaczenia, pełnego ludności cywilnej, ale dzisiaj mamy moralne opory by zrównać z ziemią hordą morderców. Dziwny to humanitaryzm w wykonaniu elity świata zachodniego. USA oraz bogate państwa arabskie odmawiają przyjmowania uciekinierów. Przykład ów nieszczęśliwy chłopiec wyrzucony na plażę, Kanada omówiła jemu i jego rodzinie wizy, choć tam chcieli ich przyjąć ich krewni. Teraz lekkoduchy epatują tym zdjęciem wmawiając nam winę i obowiązek. Czy ktoś z tych humanistów spytał kanadyjczyków jakie mieli powody by omówić schronienia tej rodzinie? W zamian odpowiedzi na podstawowe pytania apeluje się do nas nachalną propagandą. Mamy moralny obowiązek. Pokazuje nam się zdjęcia małego chłopca wyrzuconego na plażę, choć jeszcze kilka lat temu pokazywano nam podobnego chłopca z bojową opaską na głowie i kałaszem w dłoni. Tylko wtedy chodziło o to byśmy zaakceptowali krucjatę, teraz byśmy za nią zapłacili. My obywatele, gdyż jak dotąd żaden z milionerów czy miliarderów nie zadeklarował kasy na te cele. Pytam więc szantażujących mnie humanistów, czy przeliczyli sobie jakie skutki społeczne i ekonomiczne czekają nasze europejskie państwa? Czy przeliczyli ile kosztuje ten numer i co za sobą pociągnie? Czy zdają sobie sprawę, że branie jak leci spowoduje import zatargów etnicznych, import średniowiecznej mentalności, wzrost nacjonalizmu w najgorszym brunatnym wydaniu, kryminalność jakiej sobie jeszcze nie wyobrażamy? Czy zdają sobie sprawę, że koszty tej polityki to nie tylko zapewnienie bytu uciekinierom, ale także inwestycje w edukację, policję, służbę zdrowia, budownictwo. I jeszcze to wszystko należy wytłumaczyć własnemu społeczeństwu, które coraz bardziej zaciska pasa by bogatym żyło się jeszcze lepiej? Jestem więc za tym by faktyczne ofiary tej tragedii przyjąć z otwartymi rękami. Ale tylko tych ludzi. By w końcu zacząć rozmawiać otwarcie i uczciwie ze społeczeństwem. I na sam koniec by jak najszybciej odciąć się od cwaniaków z Waszyngtonu i innych miejsc gdzie pieniądz ma większą wartość od ludzkiego życia. PS: Wracam do chłopca z kałaszem. Może ten chłopiec gdyby dać mu szansę byłby wspaniałym chirurgiem, może poetą, albo inżynierem. Niestety wręczono mu karabin w rękę i wyprano mózg. Tak samo jak tysiącom innych dzieci w Somali, Czadzie czy innych miejscach gdzie jest ropa, złoto lub diamenty..... lub cokolwiek na czym można zrobić interes."
|