starykizior pisze:
Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale raczej powiedziałbym, ze to na rynek lokalny. Tak sobie myślę, że to nie tyle na wojnę Polsko-Ruską, a na potrzeby jakiegoś stanu wyjątkowego. Wcale bym się nie zdziwił gdyby tuż przed wyborami (albo zaraz po wyborach, przegranych oczywiście), wybuchła jakaś większa zadyma. Wystarczy solidna kibicowska napierdalanka, albo większy protest uliczny, cokolwiek. Narzędzia mają. Wystarczy potem odciąć PiS i Prezesa od mediów (prasa się nie liczy, zresztą można przyblokować określone wydawnictwa) i tak jakby ich nie było.
Pisaliście, że Wałęsa miał ochotę na coś takiego po przegranych wyborach, tylko nie miał poparcia w wojsku. Sytuacja była wtedy inna, armia liczniejsza, głównie z poboru, a na nich polegać nie można było i sporo kadry jeszcze PRL-owskiej proweniencji. Teraz jest inaczej. Armia nieliczna, zawodowa, dowódcy i generalicja zindoktrynowani, służą na dwóch łapkach i merdają ogonkami. Taką rzecz można obecnie przeprowadzić. Ja tam nic nie wiem i nic nie piszę, tak sobie tylko teoretyzuję, a co nie można?!
Możesz mieć cholerną rację Kocie.
Stan wojenny.
Od początku swoich rządów kolesie spod znaku ,,S" z jakąś chorą satysfakcją wertowali dosłownie wszystko co dotyczyło metody organizacji i wprowadzenia go.
Nie zdziwił bym się gdyby to były przygotowania do powtórki.
Pamiętam jeszcze deklaracje z okresu KLD, które wówczas uważałem za brednie ,,raz zdobytej władzy - nie oddamy".
A te akty prawne (wprowadzane na raty) doskonale wpisują się w taki kierunek działań.
Jednak może być skucha, jeżeli prezes dorwie się do władzy i zdoła sformować rząd.
On jest jeszcze bardziej zdeterminowany aby stworzyć,,tysiącletnią" kaczolandię.