Cytuj:
Nie licz na to, że zdechnę zanim cię nie spotkam kanalio.
Nie licz też na to, ze i ty zdechniesz wcześniej.
Alaire1 biegł z nosem przy ziemi i dyszał. Mordem dyszał.
Ubranie miał zniszczone trudami podróży a twarz była zmęczona długotrwałym wysiłkiem.
Tylko oczy miał płonące zemstą niczym oczy wściekłego psa. Niepotrzebne mu były ani strony świata ani adresy- szukał swego celu wiedziony niezawodnym , psim węchem i instynktem drapieżcy.
Szukał człowieka by go zabić, zagryźć, rozszarpać w strzępy, człowieka który naruszył jego psią świętość i nie był to odebrany gnat wołowy, nie!
Z pyska kapała mu ślina a w ślepiach miał obłęd- czuł, że to już blisko i wreszcie będzie mógł zatopić psie kły w charczącej gardzieli tamtego.
W oddali ujrzał światła i już był w zabudowaniach- niezawodny nos doprowadził do do uchylonej bramy.
Ostrożnie wszedł i znieruchomiał porażony wyraźnym zapachem swej ofiary. Postąpił krok i usłyszał metaliczny szczęk stalowej klatki....był w potrzasku!! Stalowa krata w podstępny sposób zniweczyła jego pieczołowicie opracowany plan zemsty.
Klatka była bardzo wąska -uniemożliwiała jakiekolwiek ruchy. Jedynie z tyłu, na wysokości ogona, był spory , owalny otwór.
Targnął się w panice i popłochu i wtedy zapaliło się światło a w otwartych drzwiach garażu zamajaczyła postać Baryckiego....
....trzymał w dłoni młotowiertarkę Einchell o mocy 3000W, z elektropneumatycznym udarem a zamiast wiertła było osadzone wielkie, żylaste , czarne dildo.