Dziś na obiadek wariacja pilawowa z kaszą bulgur i białą kiełbasą w roli głównej.
Z wczorajszego żurku zostało mi trzy białe kiełbaski. Miały być na śniadanie z duszoną cebulką, ale na śniadanie był twarożek.
Więc białą kiełbaskę pokroiłem na grube plastry. Do tego dodałem kawałek wędzonego boczku ( wielkości paczki fajek) pokrojonego w kostkę. Obsmażyłem to wszystko na dwu łyżkach smalcu ( najładniej złoci, najlepiej pachnie i lubię). Jak było ładnie zezłocone dodałem dwie pokrojone w piórka cebule. I te też smażyłem aż uzyskały ładny ciemno złoty kolorek ( dobra karmelizacja cebuli da dobry smak potrawy). W trakcie dodałem trochę soli by cebula szybciej się smażyła. Kolej na marchewkę, Dałem dwie ( bo tyle miałem ) i pokroiłem w zapałkę. Kiedy marchewka była półmiękka dałem przyprawy ( pieprz, kumin cząber i majeranek) i dolałem wody. Tak aby delikatnie przykrywała to co w garze było. Kiedy marchewka była miękka dosypałem dwie szklanki kaszy bulgur, natkę z pietruszki i koperek ( tak po troszku) dopełniłem wody do poziomu kaszy i pod przykryciem dusiłem do momentu aż kasza wchłonie prawie cały płyn. Teraz gar trzeba zawinąć w szmatkę ( jak brudny to pierw w gazety) potem w koc, śpiwór pierzynę i zostawić w spokoju na 30-40 minut.
Jeść z jakąś piklowaniną lub słodko kwaśną sałatką
z drugiej strony mam ochotę na taką pitcę