Komandor pisze:
1. Kary
Raczej bym polemizował. Macie dużo surowsze prawo niż nasze.
A i z policją u Was raczej się nie dyskutuje (nawet z ochroniarzem cywilnym ryzyko). Rzucą na glebę, skują i to należy się cieszyć, ze się kulki nie dostało. Bardziej w stosunku do czarnych ale i do białych też. Raczej zero gwałtownych ruchów i zbytniej dyskusji. U nas dyskusja z policjantami i to agresywna a nawet szarpanie się są częste, To już nie PRL. Filmików z takim zachowaniem sporo na YT np, a i w TV leciały.
2. Maseczki
I u nas podobnie (fakt ze skala epidemii nie ta). Na grzywny (mandaty) ludzie się skarżą i wygrywają w sądach.
3. Strzelaniny.
Jesteśmy zgodni, ze o dostęp do broni chodzi, każdy się chwyta tego co ma pod ręką.
Ale bym tak nie bagatelizował, ze to tylko w czarnych dzielnicach głównie. Czyżby jednak jakiś rasistowski podtekst? Ja zdaje sobie sobie sprawę, ze to stwierdzenie faktu ale za takie otwarte stwierdzenia często nas Polaków za rasistów mają.
Wracając do bagatelizowania. Piszesz, ze u ciebie w dzielnicy strzelanina ze skutkiem śmiertelnym raz na parę lat. No to bardzo dużo (często). W Polsce taka statystyka (obecnie nie za Pruszkowa jak był w sile) to raczej w całej Warszawie by była czy innym dużym (jak na nasze warunki) mieście.
Nie wiem ile ma twoja dzielnica ale Hel (miasto) miał (w rożnym okresie czasu) 3-5 tyś mieszkańców. W tym polowa wojskowych z mniejszym lub większym dostępem do broni palnej. Mieszkam tu ponad 30 lat. Z bronią był jeden przypadek jak sobie na jednym z okrętów oficer w serce strzelił. Morderstw (nie broni palnej) chyba ze dwa albo trzy. Raz kobietę w lesie zabili i chyba dwa razy się lumpy nożami pobiły. Białe lumpy. W powiecie całym (hrabstwie - 87 tyś stałych mieszkańców) też nie za dużo. Z bronią palną chyba żadnego. Ja przynajmniej nie słyszałem. A to rejon turystyczny. Z całej Polski zjeżdżają. W sezonie w samym Helu (mieście) jest grubo pow. 10 tyś wczasowiczów. Rozbawionych, popijawy, ćpanie - jak to turyście. Szczególnie młodzi.
Bylem trochę i w USA i w Kanadzie. Na kursach różnych. W Kanadzie prawie pól roku.
Nawet tu różnica jest widoczna gołym okiem. W Toronto, Barrie spoko. Po nocach nawet. policji się prawie nie widzi. W USA mundurowych uzbrojonych po zęby (obwieszonych jak muły zabawkami rożnymi) na każdym kroku pełno. Strażnik w muzeum jak antyterrorysta prawie. Już na granicy szok. U nas celnik raczej nieuzbrojony, WOPista w budce co paszporty sprawdza też, widocznej przynajmniej, broni nie ma. A w USA obwieszeni. Czasami to komicznie wygląda jak niska, utyta kobitka w wielką dupą jest tak obwieszona. Ale śmiać się nie miałem zamiaru, bo takie gorsze od chłopa. NATOWski dokument podroży male wrażenie robił jak i military ID. Chociaż raz nas uratowało przez zapakowaniem na dołek. Jak na stacji benzynowej NAVEX kolo Pentagonu tankowaliśmy i do sklepu (był przy niej - wiesz o ile tam taniej np fajki czy alkohol - ale nie tylko). Zdjęcie na tle Pentagony sobie przy okazji zrobiliśmy. Po Polsku oczywiście rozmawialiśmy. Z daleka bo do budynku od stacji i sklepu chyba prawie kilometr.
I od razu dwa samochody z silami szybkiego reagowania zjechały. Do sklepu za nami zajrzeli ale już przy kasie byliśmy i ID okazywaliśmy (taniej jest tylko dla żołnierzy) i sprzedawca dal chyba znak ze wszystko OK. Widzieliśmy ten gest ale nie wiedzieliśmy o co chodzi. Dopiero po wyjściu się okazało jak zobaczyliśmy ich kolo naszego wozu.
Już spokojnie nas jeszcze sprawdzili, pogadaliśmy trochę i pojechali. Ale gorąco mogło być.
A przez CFMB Borden a Kanadzie na skróty do Angus wszyscy jeździli (cywile też). Za okazaniem prawa jazdy ale ponoć wcześniej nawet bez tego. Ja bylem po WTC, dlatego "takie straszne" obostrzenia. Więc z tą wolnością i robieniem co się chce bym nie przesadzał.
W Polsce na Rakowieckiej (kilka budynków o Roli jak Pentagon - Sztab Generalny, siedziba ABW raczej uzbrojeni po zęby strażnicy (żandarmi, policja) ludzi nie kontroluje bo fotkę zrobią i w jakimś dziwnym języku mówią. NAWET ZA PRL.
Jakby nas tak kontrolowali jak u Was przy wejściu do muzeum jakiegoś większego też by był krzyk do niebios samych. ALe to się może zmieniło. Ja bylem kilka lat po zamachu na WTC.
Ja nie pisalem ze (ogolnie) u nas prawo jest bardziej poblazliwe (bylo by to nieco glupie z mojej strony), tylko ze nasza policja nie jest tak surowa jak wasza w egzekwowaniu nakazow/zakazow zwiazanych z pandemia...
A ze nas kontroluja przy wejsciu na imprezy masowe (po 9/11)to jest moim zdaniem bardzo dobrze --- czuje sie bezpieczniej. Na granicy tez wiecej kontroluja niz kiedys---tez uwazam ze to dobrze.... A w Kanadzie bylem pare razy (mam tam rodzine) i jest fajnie, tylko te podatki strasznie wysokie i ceny domow juz wieksze niz u nas...O cenie bezyny nie wspominajac...Wiec troche ciezej tam zyc niz u nas...Jednak gdybym z jakiegos powodu mosial opuscic Stany, to wlasnie do Kanady bym wyjechal...