Nawiązując do wpisu Irka. Nie oglądałem rzecz jasna konwencji PiSu ale niektórzy (pisowcy) mówią, że było zajebiście. Tak po remykańsku. Konfetti i takie różne. Pocałunki - śliny co niemiara aż podobno, ci no sprzątacze musieli wycierać trotuar, jak w czasie meczu siatkówki, gdy pot się leje z pleców siatkarzy.
Po pierwsze niech mi ktoś wytłumaczy czy takie spektakle naprawdę działają na ludzi? Bo na mnie absolutnie nie robią wrażenia żadnego. Wręcz przeciwnie zapala mi się lampka. I głos chłopie to nie jest cyrk i zabawa ci ludzie ściemniają. Może ja pierdolnięty jestem i zaraz dopatruje się w tym fałszu i nic co można byłoby uznać za pozytyw. Bo nawet jeżeli chodzi o widowisko to porównać to mogę do jakiego "bigbrudera" , albo innego "tańca z gwiazdami". Jak to jest, że pismaki po tym oceniają kandydata, że ten lepszy jest od innych i że ma większe szanse na wygraną?
Z fragmentów jakie pokazywano w TV utkwił mi jeden albo może dwa, które zwierają się w niezupełnie ciekawą dla nas całość. O mamy wymarzonego prezydenta i wymarzonego kandydata na drugą kadencję. A wiecie dlaczego jest wymarzony? Bo prezes kawaler powiedział, że ma żonę i córkę. O jego przymiotach jako prezydenta jakoś nie wspominał. A przecież jest ten najważniejszy. Wiemy przecież jaki. Pewna dziennikarka w TVNie w jednym z programów powiedziała, że obraziłaby by się za takie podsumowanie będąc żono Dudy. Pewnie dlatego, że to seksistowskie jest.
Zaś sam kandydat nauczył się paru gestów, buzią robić mordki i groźne minki gdzie raz upodabnia się do czerstwej bułki a raz do Benito. Przecież to nienaturalne i po co robić z siebie kretyna na zamówienie? Nie można powiedzieć tych paru słów do Polaków i być sobą, choć niekoniecznie akceptowalnym dla wszystkich?
Pan Duda na konwencji raczył powiedzieć między innymi cóś takiego. Dosłownie nie powtórzę bo już skleroza a w sieci brak. Ma to swoją wymowę charakteryzującą jego osobę i PiS. Zawsze ta sama buta i bezczelność. Pokazuje cały fałsz tego człowieka i oddanie sprawie PiSu.
Pan Duda -
no są ludzie, którzy się nie zgadzają z tym co dziś się w Polsce za sprawą PiSu się dzieje. Nie podobają im się zmiany. I tu nasz wymarzony kandydat nadyma pućki, jak Benito, broda i czoło błyszczy jak zwykle od potu - i wali wrzeszcząc.
To, np ci, którym zabrano emerytury! Krąży po sali szeroko rozwartymi głazami, kiwa porozumiewawczo "mądrą" głową wzbudzając tym aplauz. Pokazuje jednocześnie "fakacza" tym wszystkim, którzy wskutek ustawy dezubekizacyjnej odebrali sobie życie. O nie to nie było tak jak w przypadku Lichockiej. Nie było pocierania środkowym palcem oczka. Ale słowa te i szyderczy uśmieszek miały podobny wydźwięk, jak gest Lichockiej. Potem nasz "wymarzony"przechodzi do zwykłego ble, ble, ble. Licząc na to pewnie, że słuchająca go tłuszcza zapomniała już co powiedział i w jakim kontekście. Nasze "marzenie" zwraca się do Polaków -
potrzebna jest jedność, bo tylko w jednolitym nieskłóconym społeczeństwie jest wartość. Zwraca się również do sztabów wyborczych opozycji aby ci powstrzymali się z wulgarnymi niedozwolonymi atakami. W ten sposób pogodził wszystkich będą zakłamaną marionetką wykonującą polecenia pana swego?
Ps.
Tekst ten zamieszczam na wątku Irka albowiem podobno tu wolno. A poza tym po powrocie na fo w niektórych wątkach na Politycznzym jest już mnie zbyt dużo. Nie chce się robić, co? Tak więc proszę Moderaję o wyrozumiałość.
I czytajcie borucha, bo boruch jest wam przyjacielem.