Cytuj:
Opłaty cmentarne, taca, śluby itp. - 6 mld.
A to z budżetu? Nie wiedziałem...
Straty podatkowe to chyba dwa razy liczysz by więcej wyszło. Bo w tym się mieszczą własnie zwolnienia podatkowe os. prawnych i od tych darowizn itd. Katechetów też dwa razy bo oni, a raczej koszty nauczania religii, mieszczą się w punkcie pierwszym tej Twojej wyliczanki.
Darowizny Sp. Sk. Państwa chociaż państwowych to też nie budżet państwa, a o nim pisałeś (z budżetu).One działają na podstawie przepisów o spółkach nie budżetowych. Nie wchodzą nawet w sektor finansów publicznych. Samorządowe sprzedawanie gruntu i inne dotacje też nie. To pieniądze publiczne jak najbardziej ale nie budżet państwa. Darowizny osób fizycznych tym bardziej. Nawet nie publiczne. Chociaż strata jest. ale się mieści w stratach w podatku. Podobnie zresztą jak darowizny rodziców na rzecz dzieci ale też i organizacji użytku publicznego (pozarządowych). Nawet wspieranie feminizmu i ekologi generuje straty w podatku bo możesz odpisać do 6% od dochodu. Zwolnienia podatkowe dla wielkiego zagranicznego biznesu też je generują.
Ale OK. Nie bronie KrK i jego korzyści czerpanych z pieniędzy publicznych. Pisząc o walce z kościołem i wiarą pisałem o bezmyślnych działaniach jak kiedyś paru debili z RP czy tych z durszlakiem na głowie. Obrażanie ludzi i ranienie ich uczuć, nawet się jak ich nie podzielamy, to nie walka o świeckość państwa i zaprzestanie dotowania kościoła.
I trzeba być kompletnym debilem aby liczyć na sukces wyborczy w społeczeństwie przynajmniej w 70% mniej lub bardziej wierzącym. Albo tajnym agentem PiS grającym na jego sukces. Bo nawet ci nienachalnie wierzący, nie chodzący do kościoła, antyklerykalni jak im pojedziesz parodią mszy, chujem na krzyżu, czy nazwiesz święte dla nich symbole lub obrazy bohomazami (pomijając już, że nawet uświęcony ma swoją wartość historyczną) się od Ciebie (od nas) odwrócą.
Pytałeś wcześniej tu dramatycznie ile by za o było szpitali? No dużo. Tylko byś wybudował i by puste stały. bo lekarzy nie ma. Nie ma średniego personelu medycznego. A tego się w rok nawet 4 lata nie nadrobi. A czy to wina PiS? No pewnie po części tak. Ale bardziej liberałów a kamaryli obecnego PO i opozycji. To oni ograniczali ilość miejsc na uczelniach medycznych, to oni jako receptę na oddłużenie i poprawę finansów szpitali mieli cięcia w zatrudnieniu gdzie wypychali z zawodu pielęgniarki, laborantów, techników radiologi itp, a nawet salowe i sprzątaczki. To im w chorych łbach się ubzdurało ze każda pielęgniarka ma mieć wyższe wykształcenie, podobnie laborant czyli teraz diagnosta. I zaprzestali szkolenia zawodowego tych grup zawodowych na poziomie średnim i policealnym. Bo niby przepisy UE. Co akurat gówna prawda bo zapytaj się jak jest np w Anglii.
W USA funkcjonuje coś na kształt naszego dawnego studium pomaturalnego. Daje associate degree. W Anglii, Danii jest podobnie. W Dani do tzw "Erhvervsakademiuddannelser" na nasze to chyba Akademicki Stopień zawodowy inaczej dyplomowany ktoś tam (np geodeta, laborant), W Norwegii też podobnie - Høgskolekandidat ale oni w UE nie są. Ale nie u nas. Bo nam oczywiście musiało odbić i doszliśmy do wniosku, że do podcierania dupy (pielęgnacji chorego) czy grzebania w kupie musi być licencjat a najlepiej magister. Nie kpię w pielęgniarek czy laborantek teraz. Sam w domu jedną z nich mam. I bym nie śmiał. Ale od tego własnie, pielęgnacji wywodzi się ten zawód czy powołanie. Nie ogranicza się już tylko do tego ale to nie oznacza, że wszystkie pielęgniarki, diagności muszą mieć wyższe.
A ze wypychali z zawodu to bardzo dobrze pamiętam. ponoć za dużo mieliśmy. Zwalnialiśmy i ograniczyliśmy szkolenie. Zamknięto licea medyczne, szkoły pomaturalne.
W szpitalu w Helu kiedyś etatowo było ok 100 osób. Z czego około 20 lekarzy. Do tego, na dyżury dochodzili lekarze z jednostek. Kolejnych dziesięciu. Ile zostało po usamodzielnieniu szpitala i przekształcenia w SPZOZ? Ze 40 osób w tym nie wiem czy 10 lekarzy (na stale, etat - kontrakt). A dodatkowo nowy odział otwarli - rehabilitację.
A ty coś o budowie szpitali. tego burdelu co zrobiono przez lata w tym przez 8 lat rządów PO nie nadrobisz w ciągu jednej kadencji.
Każdy kto o tym opowiada jak to po wyborach naprawi, kłamie.. i to bezczelnie.
Po to robota na co najmniej 8-10 lat w przypadku lekarza. 6 lat szkoły i min. dwa na specjalizacje.
A teraz o wolności w kontekście lekarzy. To drogie studia, droższe od innych znacznie. Od humanistycznych bzdet jak setki odmian politologi, dziennikarstwa, zarządzania, marketingu itp wielokrotnie. Płaci za to państwo i bokami robi. Dlatego Twój idol Tusku limity obcinał. Może by więc tak czas przywrócić obowiązek pracy po ukończeniu? Np przez 3 lata po szkole i 2 po specjalizacji.
I nie wiem czy taki powrót do komuny. W końcu i na zachodzie jak dostaniesz stypendium od państwa (np wojska, gminy( czy korporacji to musisz potem odpracować. U nas firmy już dawno to robią. Albo zwrócić kasę. To wolny kraj