W sobotę to zdaje się było - prezes wszystkich PiSowców, którzy uważa się za kierownika tego kraju wypalił:
Cytuj:
"Musimy odrzucić wielką ofensywę zła. Musimy wygrać!"
Tego samego dnia i nazajutrz rozpoczęła się dyskusja nad tymi słowami. Ale jakaś taka niemrawa. Jakby media i politycy opozycji byli głusi. Dziś dopiero, kiedy tlą się jeszcze nieśmiało popioły z grillów, gdzieś niedojedzoną kiełbasę pożera bezdomny pies. Biedak nieobjęty socjalem PiSu zbiera niedopite butelki po biesiadach posłów i parafialnych notabli, rozpoczęła się dyskusja na ostro. Ci, którzy najwcześniej doszli do siebie po wczorajszym otrzeźwieli trochę, zionąć jeszcze wyziewani alkoholi i naczosnkowanej ostro kiełbasą zapytują - co to ma do cholery znaczyć, że niby kto jest tym złem, które Polacy mają odrzucić?! Że niby my opozycja i ludzie ją wspierający?!
Po co o tak oczywiste sprawy pytać w przypadku, kiedy gębę otworzy nasza opoka prawdy i wektor dobrej zmiany pan prezes jaśnie nam panujący Kaczyński Jarosław? To proste ten człowiek, o ironio inaczej jak dzielić Polaków nie umie. On tak jak snopowiązałka - kosić i wiązać snopki zboża będzie, ale żeby użyć go do koszenia trawnika to już nie. Po prostu jest tak zaprogramowany aby robić z nas dwa narody. Jeden lepszy, jeden do poniewierania. Dziś zapewne dyskusja o słowach pana prezesa będzie trwała, i może jeszcze przez kilka dni. Jedno jest pewne. Pan prezes określił zło i dobro i tego mamy się trzymać. Na dodatek podkreśla, że dzięki właśnie takim podziałom jesteśmy wyspą wolności i demokracji
Pan prezes jest niewątpliwie politykiem charyzmatycznym. Historia ta najbliższa, bez sięgania dalej zna takich podobnych. Byli to budowniczowie nowych idei, którzy pogrążyli swoje narody we krwi i cierpieniu, wymieniać można byłoby w nieskończoność. Ktoś powie, że to obraza dla pana prezesa stawiać go w jednym rzędzie ze zbrodniarzami. Tak, to obraza i ja pana prezesa tak nie zestawiam. Pisze tylko to, że ci zbrodniarze też dzielili swoje narody. Tych co ich uwielbiali uważali za "lepszy sort". Tych co za nimi nie przepadali nazywali złem. I do dołu z wapnem. Zresztą na to było wiele sposobów. Nasz prezes nie ma kwi własnego narodu na rekach. Co to to nie. Nie eksterminuje fizycznie własnych rodaków za poglądy. Niestety popełnia zbrodnię polityczną manipulując i znęcając się na swoich rodakach, na ich rozumach. Tak więc w małym procencie łączy go jednak coś z tymi "wielkimi". Różnienie w ten sposób narodu przez polityka - nie ma tu znaczenie jakiego narodu - jest objawem nacjonalizmu. A taka postawa nie sprzyja jedności, psuje państwo.