Wielki Wezyr pisze:
Proszę Pana, problem nie w braku empatii.
Chętnie bym nakarmił lisa i nawet pozwolił mu się osiedlić.
Zwłaszcza, że jest pięknym zwierzakiem.
Problem w tym, że mieszka już u mnie masa kotów i one są najważniejszymi domownikami.
Nie wydaje mi się, żeby potrafiły żyć zgodnie z lisem z lasu.
Zwłaszcza, że wczoraj jeden już lisa namierzył i zaczął się wściekać.
Nie sądzę, żeby tolerowały kolejne zwierze, do tego dzikie, na swoim terenie.
A i lis, zdaje się, może na kota zapolować.
Nie zamierzam lisa krzywdzić, ale też nie mam zamiaru zachęcać go do zostania.
Zwyczajnie nie chcę, żeby się komuś stała krzywda.
Miałam problem z psem sąsiada, upodobal sobie, że będzie znaczył moj teren, i tak regularnie obsikiwal mi ściany domu. Co estetycznie nie wyglądało. Mysle sobie, no bratku pora pokazać kto tu rządzi. Najpierw załatałam dwie dziury w płocie, potem umyłam ściany środkiem odstraszającym , następnie sikalam osobiście do butelki i wlasnym moczem polewalam sciany. Nie pomogło, menda wygryzla nowe dziury , i znaczyła na moich znakach. Co było mi czynić , ? Dwa dni myślałam i wymyśliłam. Zmajstrowalam sobie procę , przyczajona strzelilam mu w dupsko. Uciekł. Ale znowu wrócił , to ja do niego znowu z procy , strzelalam pod nogi a on chodu, dobrze sobie dziad zapamiętał jak to boli. I tak kilka razy z rzędu. Podziałało juz nie szcza, owszem przylazi ale nogi nie podnosi na ścianę, bo proca na haku wisi .
A to świetny sposób szczególnie z tym szczaniem do butelki.
Ja tam nie wiem, ale dzikie zwierzę powinno zostać dzikie. Człowiek nie powinien w nie ingerować. Bo jak nie ja to ktoś inny może zrobić mu krzywdę. Zdrowy lis da sobie rade. Znajdzie wodę nawet w upał i pożywienie, szczególnie latem. A i zimy u nas nie są takie straszne. Co innego błąkające się zdziczałe koty lub psy. Z tymi jest problem. Często cierpią głód, pragnienie a zimą marzną.