Cytuj:
piszesz jak rzecznik Polskich Sil Zbrojnych
dobrze, powiedz czego takiego nauczyles sie w wojsku co wykorzystujesz teraz w zyciu codziennym?
Nie jak rzecznik, tylko jak człowiek będący wiele lat w tej formacji, służyłem w jednostkach specjalnych i rozpoznawczych co pozwoliło mi "zjechać Polskę wzdłuż i w szerz".
Dlatego mogłem przyjrzeć się innym jednostkom i formacjom. Byłem na kilku misjach za granicami kraju gdzie mogłem porównać NAS z INNYMI.
Czego się nauczyłem, moim zdaniem dużo. Od umiejętności dowodzenia i znajomości rzemiosła wojskowego, po umiejętności wychowawczo dydaktyczne. Kadra dowódcza była kadrą wychowawczą.
Wojsko nauczyło mnie odpowiedzialności za siebie, ludzi którymi dowodziłem i posiadany sprzęt bojowy. To nie takie proste jak "malują", kiedy dostajesz pewną ilość ludzi, a każdy jest inny, każdy jest z "innego podwórka", trzeba takiego człowieka uczyć wszystkiego (no prawie wszystkiego) od ścielenia łóżka do posługiwania się bronią. Każde wojsko stało, stoi, będzie stało na musztrze i regulaminach, które trzeba wpoić i nauczyć. Szkoliło się ludzi w godzinach szkoleniowych, ale odpowiadało się za nich przez 24 godziny. Do tego dochodziły kursy dla kadry, które podnosiły kwalifikacje (w moim przypadku szkolenia na nowych spadochronach, czy nurkowania z nowym sprzętem itp)
Misje zagraniczne utwierdziły mnie w tym, że zupełnie nieźle wychodziliśmy na tle innych armii i brak sprzętowy nie wpływał na naszą gotowość i umiejętności bojowe (w Jugosławii nie mieliśmy "Toi Toi tylko latryny)
Co wykorzystuje teraz, niewiele, jestem rencistom z ograniczeniami ruchowymi, tak to dzięki specyfice formacji w której służyłem, ale nie żałuję nawet sekundy mojego wojskowego życia.
Cani, i tak nie dotrze. Po prostu większość myśli ze skoro obsługi kałacha można się nauczyć, nawet nie w jeden dzień, a mniej niż godzinę, i że jesteśmy urodzonymi wojownikami, to wojsko, szkolenie, itd jest nie potrzebne bo jak co chwycą i pójdą w bój - raczej w chuj. A potem jak w powstaniu Niemcy do nich jak do kaczek, przynajmniej na początku zanim się nie ostrzelali..
Afgańczycy też tacy dzielni, dumni, niepokonani, ale jak przyjdzie co do czego to nawet z zasadzki stosunek zabitych 1:20 w starciu z naszymi kalekami. Po odwaga to nie wszystko a właśnie wyszkolenie, współpraca, zgranie, odruchy... i nawet swoisty spryt nie pomaga.