Kilka słów wstawaniu z kolan, podmiotowości Polski, Polskiej polityce zagranicznej i tym podobnych dyrdymałach.
USA i Izrael będą w Warszawie biczować Iran. My z tego wiele mieć nie będziemyGdy w grudniu Amerykanie zaproponowali Polakom organizację konferencji bliskowschodniej w Warszawie, MSZ oczami wyobraźni widziało największych światowych graczy przy wspólnym stole. A pośród nich my jako gospodarz-mediator. Teraz wiemy już, że to nic z tego nie wyjdzie. Amerykanie i Izraelczycy będą w Warszawie biczować Iran, a my z tego wiele mieć nie będziemy.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych było zaskoczone wystąpieniem sekretarza stanu Mike’a Pompeo, który miesiąc temu ogłosił światu, że konferencja bliskowschodnia odbędzie się w Warszawie – twierdzą osoby związane z MSZ.
Dlaczego? Po pierwsze, o konferencji poinformowało USA, a nie sama Warszawa. Waszyngton postawił nas przez to w roli podwykonawcy amerykańskich zleceń – „Jakbyśmy tylko wynajmowali salę i catering”. Po drugie, ton wypowiedzi sekretarza stanu w kairskim Amerykańskim Uniwersytecie był konfrontacyjny i wskazywał, że spotkanie w niczym nie będzie przypominało obrad przy okrągłym stole. Niektóre stolice – w tym reprezentanci Autonomii Palestyńskiej, Rosji oraz Iranu – wyczuły to i odmówiły uczestnictwa.
Stylem i momentem ogłoszenia przez Pompeo konferencji zaskoczony był sam MSZ. – Naprędce zmieniano jej tytuł i budowano narrację, że wydarzenie jest międzynarodową konferencją pokojową. Wszyscy jednak wiedzą, że spotkanie jest dla realizacji aktualnych amerykańskich priorytetów na Bliskim Wschodzie, w tym przede wszystkim budowie koalicji antyirańskiej – mówi w rozmowie z „Newsweekiem” Marcin Bużański, ekspert ONZ, Starszy Doradca w Fundacji Pułaskiego i Przewodniczący Globalny Lider.PL
....
Marcin Bużański: – Stany Zjednoczone są dla nas kluczowym sojusznikiem z punktu widzenia bezpieczeństwa. Bliskie relacje powinny być utrzymywane, ale w sposób przemyślany. I tu możemy mieć pewne wątpliwości. Potrzeba znacznie bardziej strategicznej dyplomacji, pełnej niuansu. Gdybyśmy postarali się przesunąć środek ciężkości bliżej wspólnego stanowiska Unii Europejskiej, byłoby dla nas znacznie korzystniej.
A tak: zostajemy z wizerunkiem kraju na usługach USA, o niczym nie decydujemy, dajemy tylko przestrzeń na realizację amerykańskich interesów i planów. Zresztą mocno wątpliwych jeśli chodzi o faktyczne zapewnienie spokoju i stabilizacji na Bliskim Wschodzie – mówi ekspert.
Całość:
https://www.newsweek.pl/swiat/usa-i-izr ... eEmsBmbmbMPodsumowując, pękam z dumy.