Cytuj:
Senatorowie Platformy Obywatelskiej chcą ustanowienia w Polsce najdłuższego w historii, dziewięciodniowego święta. Dni Wolności trwałyby od 2 do 10 czerwca 2019 roku i uczciłyby między innymi 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.
Ona jest słuszna ta kącepcja.
Już widzę kilka tysięcy głosów więcej dla Biedronia.
wkleję jeszcze głos internauty (dla jasności):
Cytuj:
Przypomnę nieco historii: ci sami ludzie i środowiska, które tworzą obecnie POPiS rządzili już razem w ramach AWS-u. Przegrali wybory i stracili władzę. Poszli do kolejnych wyborów osobno. W 2005 roku już przed wyborami zapowiadali, że utworzą koalicję. I mówili serio. Przypomnę tutaj "dziadka z Wehrmachtu". Pierwszy wyciągnął go na światło dziennie... Najsztub w wywiadzie z Tuskiem. Jakiś czas później GW robiła wywiad z Kurskim i zapytała go o "dziadka z Wehrmachtu". Kurski zaczął wtedy tym dziadkiem publicznie grać, za co... Kaczyński wywalił go z komitetu wyborczego. Bo miała być koalicja, a nie walka na noże. W 2005 roku PiS wygrał wybory i przystąpiono do rozmów koalicyjnych. Z formalnej koalicji nic nie wyszło, bo się pokłócili. Ale pokłócili się nie o program czy idee. Pożarli się o stołki. Nie mogli dogadać się, kto jakie ministerstwo dostanie. I ta niemożność formalnego dogadania się wyszła im na zdrowie. Bo gdyby się dogadali, to skończyliby jak AWS. POPiS przestałby rządzić po kolejnych wyborach. Jednak się nie dogadali i zaczęli tworzyć coraz większe podziały w społeczeństwie, zasiewać coraz większą nienawiść. Jak to stwierdził ktoś mądry: "wojna cwanych z cwanymi (PO z PiS-em) przerodziła się w wojnę głupich z głupimi (wyborców obu partii)". Dzięki sianiu coraz większej nienawiści POPiS zagospodarował całą scenę polityczną. Od 2005 roku żadna inna siła polityczna nie może pomarzyć nawet o zbliżeniu się do wyniku dającego możliwość utworzenia rządu. Jedynie POPiS może rządzić, a obie frakcje Koalicji Nienawiści wymieniają się tylko u władzy. Dlaczego tak jest? Właśnie dzięki temu, że to dwie strony tego samego fałszywego medalu. Przekonali swoich wyborców, że czymś się od siebie różnią, a w rzeczywistości są tacy sami. Dlatego też odesłanie jednej z tych frakcji do ław opozycyjnych niczego nie zmieni. Jeśli nawet PiS przegra tegoroczne wybory parlamentarne (a moim zdaniem nie przegra), to jedynie zamienią się z PO miejscami, a w przyszłości dojdzie do kolejnej zamiany. Jedyna szansa na normalność to wywalenie całego POPiS-u lub jednej z jego frakcji poza parlament.