I w temacie:
Jednego dnia Polska mocno nadwyrężyła swoje relacje z Chinami i Iranem. Dziś oba te kraje krytykują politykę Warszawy, oba mają też w zwyczaju działania odwetowe. I choć Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie widzi powodów do niepokoju, to eksperci mają inne zdanie na temat bezpieczeństwa Polaków zawodowo lub turystycznie przebywających w Pekinie i Teheranie. W ubiegły piątek kontrwywiad zatrzymał chińskiego szpiega w Warszawie. Trzy godziny później szef amerykańskiej dyplomacji poinformował, że w Polsce odbędzie globalna konferencja o Bliskim Wschodzie, w szczególności o Iranie. Oba wydarzenia stały się głównymi newsami w krajach, których dotyczą. Natomiast wśród przebywających tam Polaków wieści z kraju wywołały pytania o własne bezpieczeństwo. Szczególnie, kiedy widzą jak w podobnych przypadkach traktowani są obywatele innych państw Zachodu.
Oko za oko
1 grudnia ubiegłego roku w Kanadzie, na prośbę USA, aresztowano dyrektor finansową Huawei Meng Wanzhou, prywatnie córkę założyciela koncernu. Waszyngton zarzucił jej łamanie amerykańskich sankcji wobec Iranu. Zdjęcia z zatrzymania „księżniczki Huawei” obiegły cały świat i stały się symbolem zaostrzenia relacji amerykańsko-chińskich.
Siedem tygodni po zatrzymaniu Meng, sąd w prowincji Liaoning na północy Chin zmienił wyrok dla obywatela Kanady, 36-letniego Roberta Lloyda Schellenberga. W 2016 roku został skazany na 15 lat więzienia za przemyt około 222 kg metamfetaminy. Teraz sędziowie wrócili do sprawy i skazali go na karę śmierci. Dla obserwatorów jest oczywiste, że Schellenberg stał się kozłem ofiarnym. Premier Justin Trudeau protestuje, a jego rząd rozpoczyna negocjacje. Sąd dał 10 dni na apelację. W międzyczasie zatrzymano dwóch innych Kanadyjczyków mieszkających na stałe w Chinach. Rząd w Ottawie domaga się ich uwolnienia. Aresztowani to były kanadyjski dyplomata Michael Kovrig, obecnie ekspert w think tanku International Crisis Group oraz Michael Spavor, konsultant mieszkający w Liaoning. Obaj mają stanowić zagrożenie dla chińskiego bezpieczeństwa narodowego.
Tak działają Chiny. Dlatego Polacy mieszkający w Państwie Środka obawiają się odwetu po aresztowaniu przez ABW chińskiego obywatela Weijing W., dyrektora w polskim oddziale Huawei.
Aresztowanie „Staszka”
Weijing W. na stałe mieszka w Polsce od 2011 roku, choć, jak mówią „Newsweekowi” jego znajomi, regularnie przyjeżdżał do naszego kraju od 2009 roku. Mówi dobrze po polsku, skończył polonistykę w Pekinie. W Warszawie mieszka z żoną, Chinką, i dwójką dzieci. – Jest bardzo sympatyczny, to dusza towarzystwa – mówi mi o „Staszku”, tak nazywają go polscy przyjaciele, jego dobry znajomy. Każdy, kto w Warszawie interesuje się Chinami zna „Staszka”. Jego numer komórkowy dostaję od kilku osób. Telefon jest oczywiście wyłączony („T-Mobile poczta głosowa. Nagraj wiadomość”), W. został aresztowany na trzy miesiące. – Chińczycy mówią mi: „Głupi Staszek, jak już coś robił, to na pewno na własną rękę” – relacjonuje nam swoje rozmowy jego polski znajomy. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego postawiła mu zarzut szpiegostwa. Huawei Polska odciął się od swojego dyrektora, firma zwolniła go w trybie natychmiastowym, bo „zepsuł jej reputację”. A ludzie związani z koncernem zaczęli spekulować, że chodzi o wyeliminowanie firmy z przetargów na budowę sieci 5G w Polsce i Europie.
O zatrzymaniu ABW poinformował opinię publiczną Maciej Wąsik, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych. – Nie było żadnego powodu, żeby to robić głośno – mówi „Newsweekowi” Piotr Niemczyk, były wiceszef wywiadu UOP. – Zatrzymanie na pokaz. Służby, żeby choć trochę się uwiarygodnić przed opinią publiczną, musiały coś zrobić – uważa Niemczyk, który twiedzi, że o zatrzymaniach szpiegów, i ich wymianie, służby bardzo rzadko informują. – To jest nieprzemyślana decyzja – dodaje. Znajomi „Staszka” mówią mi, że o jego zatrzymaniu w taki sposób musiał zdecydować sam premier Morawiecki. Niemczyk potwierdza, że w sprawach tego kalibru „decyzje zapadają na najwyższych szczeblach administracji państwowej”, bo konsekwencje wynikające z odwetu mogą być dotkliwe dla państwa i jego obywateli.
Konferencja (anty)irańska
– Polska nie zmyje hańby, jaką jest goszczenie rozpaczliwego antyirańskiego cyrku. Przypomnienie dla gospodarza/ uczestników antyirańskiej konferencji: ci, którzy brali udział w ostatnim antyirańskim show USA są albo martwi, albo zhańbieni, albo zmarginalizowani. Iran jest silniejszy niż kiedykolwiek – tak na wiadomość o konferencji w Warszawie zareagował na Twitterze szef irańskiej dyplomacji, Dżawad Zarif. To wprost sformułowane groźby pod adresem naszego kraju, które w czwartek powtórzył irański ambasador w Warszawie. – Pozostanie zła sława, którą okryje się Polska. I nieprzyjemne wspomnienia w irańskim społeczeństwie. Jeżeli polskie władze sądzą, że poprzez organizowanie tego spotkania osiągną jakieś cele związane z żywotnymi interesami Rzeczypospolitej, to się mylą – powiedział Masud Edrisi Kermanszahi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” i zapowiedział, że jego rząd będzie pracował nad tym, by do Polski przyjechali przedstawiciele jak najmniejszej ilości państwa. Ambasador zarzucił nam także działanie pod dyktando USA. Podobny zarzut słyszę od znajomych „Staszka”.
Iran nie został zaproszony na konferencję ministerialną w sprawie „budowania pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie”, która odbędzie się w Warszawie 13 i 14 lutego. Były minister spraw zagranicznych i były ambasador RP w Teheranie Witold Waszczykowski (PiS) uważa to za błąd. Do Warszawy na konferencję nie przyleci szefowa unijnej dyplomacji. Federica Mogherini w tym czasie ma zaplanowaną wizytę w Afryce, poinformowała w piątek jej rzeczniczka. To duży afront. Kraje starej UE uważają, że Polska daje się wykorzystywać Waszyngtonowi w ich rozgrywkach z Iranem.
Zemsta
Władze w Teheranie odwołały festiwal polskich filmów i, jak poinformowało Radio Zet, przestały wydawać w swojej ambasadzie wizy turystyczne. „MSZ podejmuje działania mające na celu wyjaśnienie, czy po stronie irańskiej nastąpiły jakiekolwiek zmiany w procedurze udzielania wiz obywatelom RP. Po ich uzyskaniu, ewentualne, adekwatne zmiany zostaną wprowadzone w informacjach dla podróżujących”, tak ministerstwo odpowiedziało na pytania „Newsweeka”.
Obserwatorzy spodziewają się, że do czasu rozpoczęcia konferencji, Irańczycy zrobią wszystko, by uświadomić Polakom koszty polityczne organizacji konferencji. Na razie jednak polski MSZ nie podnosi alertu bezpieczeństwa dla Polaków udających się do Iranu: „W obecnej sytuacji MSZ nie widzi konieczności umieszczenia dodatkowego ostrzeżenia dla podróżujących do tego kraju, a poziom bezpieczeństwa przebywających tam obywateli RP nie uległ zmianie”.
Podobnie MSZ odpowiedział nam na pytanie dotyczące zagrożenia dla Polaków w Chinach: „Departament Konsularny MSZ uważnie analizuje sytuację. Na obecną chwilę nie widzimy powodów do wprowadzania zmian w sekcji „Bezpieczeństwo” w „Informacjach dla podróżujących” do Chin. „Zatrzymanie pracownika Huawei pod zarzutem szpiegostwa nie powinno wpłynąć na bezpieczeństwo przeciętnego obywatela RP podróżującego do Chin”. Piotr Niemczyk jest zupełnie innego zdania: – Działania rządu zagrażają polskim obywatelom. Zarówno Iran jak i Chiny stosują retorsje i to nie na zasadzie oficer wywiadu za oficera wywiadu, tylko za ich publiczne upokorzenie, bo oni tak to traktują, mogą aresztować przypadkowych obywateli.
8 minut
– To jest generalnie bezpieczny kraj. Ale jak partia zechce zrobić pokazówkę, to nie będzie mocnych. Ale raczej będą szukać odwetu na jakichś polskich firmach, a nie zwykłych turystach z Polski – mówi nam dyplomata, który doskonale Chiny.
– W czwartek odebrałam przedłużenie pozwolenia na pobyt, wizę dostałam, ale nie jest powiedziane, że mnie z kraju wypuszczą, albo będą mi robić jakieś inne problemy – mówi nam Polka, która od pięciu lat mieszka z mężem w Pekinie. Chce pozostać anonimowa. – Zazwyczaj nie jestem w ogóle strachliwa, ale teraz może być różnie – mówi mi prosząc o anonimowość. Pracuje dla chińskiej instytucji rządowej i nie spodziewa się retorsji, które spotkały obywatela Kanady, bardziej myśli o biurokratycznych trudnościach, które mogą napotkać Polacy i polskie firmy. – Chińczycy nie zapominają. Nie dadzą wizy, nie pozwolą przyjechać – mówi Polka, która wyraża zrozumienie dla działań rządu, by uświadomić zagrożenie inwigilacji, którą może prowadzić Huawei w Polsce poprzez swoje urządzenia i infrastrukturę, jednak nie rozumie, dlaczego rząd w Warszawie zrobił to w tak konfrontacyjny sposób.
– W poniedziałek wszyscy koledzy w pracy mówili o zatrzymaniu w Warszawie. Sama się zdziwiłam, że to była jedna z głównym wiadomości w chińskim internecie, ale oni stają się coraz bardziej przewrażliwionym na swoim puncie narodem – mówi „Newsweekowi”, dodając, że w Pekinie, dzięki technice, można dowolnego człowieka znaleźć w 8 minut.
https://www.newsweek.pl/polska/polska-i ... DUfC6Rk6Rc