To zalezy od nas.
Cytuj:
Radosław Sikorski wrócił z politycznej banicji i ujawnił swoje skrajnie prawicowe poglądy na migrację. W wywiadzie dla Kultura Liberalna, gwiazda PO stwierdziła, że zasadniczo ma takie same poglądy na migrację jak PiS. Sikorski postuluje radykalną politykę antyuchodźczą, której zwieńczeniem ma być militaryzacja granic - nie tylko tych wewnętrznych, ale też osadzenie wojska w krajach, z których migranci przybywają, co już przywodzi na myśl najgorsze koszmary kolonializmu. Tak oto wygląda alternatywa dla IV RP, taki mamy klimat.
A jeśli mowa o klimacie, według wszelkich prognoz ma się on nieuchronnie i skokowo pogarszał. W pierwszej kolejności dramatyczne zmiany odczują mieszkańcy Afryki i Bliskiego Wschodu. Osób chcących - a raczej muszących, bo będzie to alternatywa dla śmierci - dostać się do Europy nie będzie dziesiątki/setki tysięcy w skali roku, ale miliony. I nic dziwnego, każdy i każda z nas mając do wyboru powolną agonię z głodu czy na wojnie, lub dostanie się do Europy, wybierze to drugie. A kwestia legalności czy nielegalności będzie w takiej sytuacji ostatnią interesującą nas sprawą.
Nie możemy też zapominać o kluczowym fakcie, że zbliżający się kryzys migracji (bo to, co się wydarzyło w ostatnich latach to zaledwie wstęp), jest bezpośrednim kosztem bogactwa naszego kontynentu. Cywilizacja Zachodu zapewniła sobie niespotykany w innych szerokościach geograficznych postęp przez masową grabież surowców oraz niewolnictwo. Zostały one następnie przekute w politykę neokolonializmu, gdzie takie instytucje jak Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, czy Światowa Organizacja Handlu zmuszały kolejne kraje Trzeciego Świata do przyjmowania skrajnie destrukcyjnej polityki gospodarczej i społecznej, od której uzależniano pomoc humanitarną i udzielanie kredytów, a która służyła największym graczom na arenie międzynarodowej, czyli amerykańskim i europejskim (a dzisiaj coraz częściej chińskim) korporacjom. Skutkiem tych procesów było m.in ujednolicenie produkcji rolnej, prowadzące do wyjałowienia gleby, deforestacja nasilająca suszę, czy tworzenie specjalnych stref ekonomicznych, gdzie zagraniczne firmy przez lata były zwolnione z podatków i oferowały śmieciowe zatrudnienie - co przy jednoczesnych cięciach socjalnych sprzyjało popularyzacji ekstremistycznych ugrupowań i wyniszczającym wojnom domowym. Wreszcie, świat Bliskiego Wschodu został całkowicie i programowo zdestabilizowany przez serię imperialnych wojen, od Afganistanu, po Syrię, która stała się areną testowania nowej broni i prężenia muskułów przez światowe mocarstwa.
Przyjmowanie migrantów jest zwyczajnie kwestią odpowiedzialności Zachodu za kilkaset lat jego destrukcyjnej polityki, w dużej mierze wciąż kontynuowanej. Nie będziemy odwoływać się tu do takich pojęć jak zadośćuczynienie czy solidarność, bo dla prawicy to pojęcia zupełnie obce. Musimy jednak odwoływać się do zwykłej racjonalności, trzeźwego spojrzenia na sytuację. Utopią jest myśleć, że czołgi na granicy zatrzymają migrację. Gdy zajdzie taka potrzeba, migranci będą po prostu granice szturmować, nie mając innego wyjścia. Oczywiście utopią jest też twierdzenie, że nadchodząca, masowa migracja przebiegnie bez żadnych problemów, bo na pewno będzie ona stanowiła olbrzymie wyzwanie kulturowe i ekonomiczne. Stajemy jednak przed wyborem, ostatecznie sprowadzającym się do dwóch opcji:
A) Stworzenie autorytarnego, skrajnie zmilitaryzowanego reżimu, który po prostu pościeli granicę trupami, oznaczając tym samym kres praw człowieka i wszystkich idei, na których zbudowana jest Europa, co niewątpliwie przekształci same europejskie społeczeństwa i ostatecznie doprowadzi do wewnętrznych wojen.
B) Przemyślanej, długofalowej, racjonalnej polityki przyjmowania migrantów, wspartej bogatymi programami integracyjnymi, rozdzielaniem kwot uchodźców na poszczególne kraje, przeciwdziałaniem powstawaniu dzielnic nędzy sprzyjających szerzeniu się fundamentalizmu religijnego, a wreszcie podjęciem próby przekucia kryzysu w potencjalną korzyść dla Europy, borykającej się z niskim przyrostem naturalnym i brakiem rąk do pracy.
Zatrzymanie migracji jest niemożliwe, bez przekształcenia Europy w totalitarne, zmilitaryzowane superpaństwo i krwawej wojny na granicach. Jest za to możliwa progresywna, ocalająca życie wielu ludzi, przydatna ekonomicznie polityka promigracyjna. Oczywiście, nadal kluczową aktywnością powinno być skupienie na przeciwdziałaniu skutkom globalnego ocieplenia, nierównego podziału bogactwa i zachodnich wojen o surowce. Mając to na uwadze, nie możemy jednak zaprzestać wspierania polityki przyjmowania migrantów. Jej stawką jest nie tylko przyszły kształt kultury czy polityki Europy, ale nasze własne człowieczeństwo. Z tego będą nas rozliczać przyszłe pokolenia.