Bardzo słuszne stwierdzenie W. Wezyrze.
Panowie wybaczą, że się wtrącę bo padły wypowiedzi pełne zacietrzewienia. Sprawa z Krymem z punktu widzenia stosunków bilateralnych FR vs Ukraina wcale nie jest taka prosta. jak by chciał druh Boruch. Postrzega on problem w.g oficjalnej antyrosyjskiej propagandy. Cóż można nie kochać FR, prez. Putina, uwielbiać Ukraińców i i tych jak im tam neo banderowców. Rzecz gustu. Jednak zanim się kategorycznie wypowiada w jakiejś sprawie należałoby pogrzebać w imponderabiliach. Z przynależnością Krymu do Rosji jest tak, że formalnie należy on do Rosji od czasu likwidacji Chanatu Krymskiego Przez Katarzynę II Wielką, została ona nieco wymuszona traktatem pokojowym na Porcie Otomańskiej w połowie XVIII w. po przegranej wojnie z Rosją. Dlaczego Turcja? Bo formalnie Turcja była zwierzchnikiem Chanatu Krymskiego. Czyli było to jakby terytorium Turcji, czy raczej zależne. W traktacie zastrzeżono, że żadne zmiany terytorialne i przynależność państwowa Krymu nie mogą mieć miejsca bez wzajemnych uzgodnień Rosji z Turcją. Co ciekawe obowiązuje on do dzisiaj. Jest to jeden z nielicznych, a może jedyny traktat zawarty między państwami ktory nigdy nie został zerwany lub zmieniony. Był nawet ratyfikowany między ZSRR, a Turcją. Przypisanie Krymu do Ukraińskiej SSR nie spotkało się z reakcją Turcji ponieważ Była ona postrzegana na forum międzynarodowym jako część ZSRR. Po rozpadzie Związku Radzieckiego, powstała Wspólnota Niepodległych Państw, postrzegana jako kontynuacja ZSRR tylko w innej formie. Nie przeprowadzono demarkacji granic! Jedynie z Polską! Najśmieszniejsze jest to, że poprzedni Sekretarz Generalny ONZ wypowiedział się o Ukrainie, że właściwie to takiego państwa nie ma! Formalnie jest to terytorium Federacji Rosyjskiej. Właśnie z uwagi na nieprzeprowadzoną demarkację granic zatwierdzoną układem międzynarodowym. Pisałem już ongiś na Forum o tym kilkakrotnie w różnych dysputach zażartych bardzo. Ciekawe, że są u nas tacy co bronią skrajnie nacjonalistycznej, zmierzającej ku banderowszczyźnie Ukrainy jak niepodległości. Powtórzę; cóż rzecz gustu. Powoływanie się na układy dot. wyprowadzenia broni jądrowej z Ukrainy jest pewnym nieporozumieniem. To nie był formalny układ międzynarodowy z prawnego punktu widzenia, ale wyrażenie woli. To trochę inna parafia. Wolę można sobie wyrazić, a potem sobie zmienić jak przyjdzie ochota. Federacja Rosyjska wyraziła swoją wolę ponieważ ludność Krym też ją sobie wyraziła. Z formalnego punktu widzenia Krym jest terytorium Rosji. Historycznie i prawnie. Rosja nie bez racji powołuje się na casus Kosowa, gdzie po chamsku wyrwano kawałek terytorium Serbii, tylko dlatego, że spodobało się to kilku silnym buldogom i jednemu co chciał przykryć aferę rozporkową. Rosja pod rządami Jelcyna była za słaba aby mogła zareagować. Na koniec druhu Boruch konstytucja! Jaja sobie robicie?! Zapomnieliście o tym, że Autonomiczna Republika Krymu wchodzi w skład Federacji Rosyjskiej?! Więc jaka konstytucja obowiązuje na Krymie, Ukraińska, czy FR?! ? To co bajdurzy papuga wynajęta przez Kijów nijak się ma do stanu faktycznego. Punkty stricte dot. Krymu obowiązują nadal bo po co zmieniać jak jest dobre, ale punkt pierwszy musiał zostać zmieniony i w sprawach przynależności terytorialnej i obronności konstytucja musi być zgodna z konstytucją FR. Referendum; jednak pomimo, że OBWE olała, to jednak obserwatorzy byli i tam gdzie ich dopuszczono do głosu (głównie na internecie) twierdzili, że jakoś nie było, żadnego terroru i ludzi pod bronią doprowadzanych do punktów głosowania. Wprost przeciwnie tzw. "zielonych ludzików" prawie nie było widać, głównie w rejonach baz wojskowych. Ludzie nie chcieli być w Ukrainie, nawet Ukraińcy. Wyjechali tylko ci (głównie wojskowi) co rodziny mieli w zachodniej cz. Ukrainy i obawiali się represji, ok 3 tys osób, masówa nie?! Zauważyliście może, czy Turcja zaprotestowała po referendum i powrocie do Rosji Krymu i przyłączyła się do wrzasków i sankcji?! Skwitowała to wyniosłym milczeniem uznając, że wszystko w porządku i zgodnie z zawartym traktatem! Prawda, że moje zdanie może trącić subiektywizmem bo od początku kibicowałem mieszkańcom Krymu i Federacji Rosyjskiej w tej sprawie. Jest takie trochę polonicum; Krym wrócił do macierzy! Będzie jeszcze trochę marudzenia zapewne, to zależy od polityki globalnej, ale za jakiś czas sprawa przycichnie i zostanie uznany status quo. Jeszcze taka sprawa. Od początku FR stała twardo na powrocie Krymu do Fosji, bo praktycznie się do tego sprowadza. Natomiast ani słowem nie zająknęła się w sprawie Donbasu, czy Ługańska. Stoi na stanowisku, że to Ukraina tyle i aż tyle. Ukraina, tylko jaka? Prędzej czy później juntę rządzącą w Kijowie diabli wezmą. Prawdopodobnie Ukraina rozpadnie się na części, hieny i sępy rozszarpią to ścierwo (ostrzą sobie zęby Węgry, Rumunia, Mołdawia, Polska siedzi cicho, ale Lwów i jeszcze trochę chętnie by przytuliła - brońcież nas wszyscy bogowie przed tym syfem), co zostanie? Cholera to wie, jakiś kawałek zachodniej Ukrainy napakowanej nienawiścią i gotowej rzucić się do gardła, komu? Jak mawiał sturmbanfurer Stirlitz; jest problem do przemyślenia.
_________________ Ceterum censeo Ukrainem esse Delendam
|