Panie Boruch, ja rozumiem, że są ludzie niedoświadczeni, nieobyci, nieświadomi. Takie dzieci we mgle błądzące
Lata pracy w wygodnym PRL, gdzie nie trzeba było martwic się o pracę, wypłatę, dach nad głową, czasami trochę postać w kolejkach za szarym papierem, ale to tylko dla zdrowotności. Wszystko to rzeczywiście mogło spowodować pewne rozluźnienie, symptomatyczne dla ludzi szczęśliwych.
Brak stresu, spokojne życie jest jednak wstanie wypaczyć ogląd na pewne ważkie elementy życia społecznego, tym bardziej gdy się w tym życiu udziału nie brało, bo najzwyczajniej w świecie nie było takiej potrzeby. Wszystko mateczka dawała. I nie twierdzę, że byliście w Partii.
Piłeś Pan kiedyś piwo pod Gieesem? Albo pod kioskiem piwnym, prowadząc akademickie dysputy z brudnym robolem? Pewnie nie, boś Pan alergik pewnie i kichać byś zaczął.
Kiedyś w Gdyni był taki bar. Sternik się nazywał. Na Świętojańskiej ulicy.
Siedział tam kwiat przedsiębiorczości gdyńskiej, nierzadko w pełnym słońcu.
W latach 80-tych tatuaże nie były tak popularne jak dzisiaj a ich właściciele nie koniecznie byli muzykami rokowymi, czy przedstawicielami szołbiznesu, za to można było u nich czy to kupić dolarki po czarnorynkowym kursie w ilości dowolnej, czy zamówić wpierdol znienawidzonemu kochankowi zony. Pełna profeska w wykonaniu. Ceny przystępne.
I wyobraź Pan sobie, że żaden z nich nie miał postawionych zarzutów mimo, że cała Gdynia łącznie z panami w niebieskich samochodach i mundurach wiedzieli kim są. Takie Panie jaja.
Pełne słońce, 12 w południe, gdyńska bandytka wygodnie rozwalona na tarasie Sternika.
Pan pewnie nie znasz takich miejsc i osób, bo natentychmiast w obywatelskim obowiązku i z poszanowaniem prawa zgłosił sprawę tam gdzie trzeba. Do prokuratury.
Albo inna bajeczka...Znasz Pan pojęcie pomroczności Jasnej? Pewnie Pan znasz. I zobacz Pan jakie jaja. Chłop napierdolony przejeżdża przechodnia i nie ma zarzutów. Co Pan na to Panie Boruch? Co Pan na to?
Chcesz Pan jeszcze podobnych bajeczek posłuchać?
Ja Pańskie czytam z rozdziawionymi ustamy.
Widać, że Pan młody jesteś i guzik Pan tak naprawdę wie na temat picia i życia w PRLu. Jak ja bym Panu powiedział gdzie ja piłem piwo i z kim rozmowy toczyłem to byś Pan zbladł. Pan nie czyta moich tekstów ze zrozumieniem. Dlatego też z Panem gadać to można zagadać się na śmierć i do niczego nie dojść. Czy mam jeszcze raz powtórzyć to co nuż było? No po co jak Pan dalej swoje. Dla Pana Kulczyk to złodziej. No może powiedzmy człowiek szara eminencja, który nieuczciwie dorobił się majątku. I niech tak zostanie. Tylko, że on nie siedzi i nie ma przeciwko Kulczykom żadnego postępowania. Może Pan dopełni to o czym pisałem? Powiem wprost - będę Panu za to wdzięczny. I Naród