Boruch pisze:
Myślę jednak, że to jest nieznajomość rzeczy.
Zazwyczaj robią to młodzi przedstawiciele gatunku, które w ten sposób ćwiczą swoje umiejętności łowieckie i zabijania,
bo to drapieżniki. Ostatecznie po takiej zabawie następuje proces spożycia ofiary.
Otóż nie. Brytole przeprowadzili eksperyment na kotach domowych, które miały możliwość wychodzenia nocą z domu
kiedy chcą. (np. przez klapkę w drzwiach. Zamocowano im miniaturowe kamerki z którymi futrzaki ruszyły na nocne łowy.
Okazało się, że jedynie 1 na 10 kotów zjadł lub przynajmniej zabił upolowaną zdobycz, natomiast pozostałe, wprzódy
podręczywszy ofiarę, pozostawiały ją, jak np. ptaka z odgryzionymi nóżkami, na powolną śmierć w męczarniach.
Powiadam wam Panie Boruch, że w tym kot jest naprawdę bliski człowiekowi - mruczuś jebany.
PS
Istotne jest, że to kot domowy, czyli mający w domu pełną miskę, a więc nie polujący z głodu.