Nickusiu,praktyku,pax,pax!!!Nie jesteście sobie wrogami w tym temacie!!! Opiekujący się kimś jest jak żołnierz,maszeruje tyle,ile może,a potem tyle,ile musi.O wlasnych zasobach energii przekonuje się w sytuacjach ekstremalnych,np.jak przybywa osób,którymi trzeba się opiekować.Dwie potrafią dostarczyć tyle zajęcia,że nad sobą nie ma czasu się zastanawiać.Tym bardziej,że niektóre nieonkologiczne choroby potrafią unieruchomić pacjenta na wiele lat,na przyklad na czternascie.Coś o tym wiem.I przychodzi taki moment,w którym żadna pielęgniarka nie chce się za żadne pieniądze podjąć opieki.Wtedy krewny staje się pielęgniarką,salową,rehabilitantem,psychiatrą i damą do towarzystwa w jedej osobie.Pardąsik,psychiatra może przyjsć z wizytą domową,to kwestia ceny,ale po jego wyjsciu grzeczniutki w jej czasie chory znów zaczyna broić,na przyklad bije,gryzie(nie da sobie odebrac sztucznej szczęki,(albo,nie daj bobrze,ma implant),wyglasza różne bzdury,a jak wyjdziecie z domu,oszukuje opiekunkę i wydzwania,żebyscie wracali natychmiast,bo:pożar,złodzieje,opiekunka sobie poszla,a chce się pić,itp.itd.Z reguly te tresci nie maja nic wspólnego z prawdą.Rodziny takich chorych moglyby śmiało pisać o tym powiesci grozy. Dlatego w pierwszym poście na ten temat wspomnialam o odporności psychicznej,bo wbrew pozorom to ona,a nie siły fizyczne sa dla opiekuna najważniejsze.
|