Rejestracja: 02 wrz 2014, 17:32 Posty: 7114
|
Dobrze, że mamy Polaków w tych dziwnych krajach, oni starają się przywrócić normalność w tej dziczy. Według Piotrka, część Polaków zmienia się w Szkocji na lepsze. Stają się bardziej otwarci, tolerancyjni. Choć od jednego Polaka usłyszał, że akceptuje go tylko dlatego, że nie są w ojczyźnie. – Przywożą te swoje opinie i wąskie widzenie świata z Polski i niczego nowego się nie uczą – stwierdza Piotr.
- Takie wartości wpojono im w domu i na podwórku i z takim bagażem ksenofobii przyjeżdżają tutaj. Nie raz słyszałem od polskich kolegów z pracy niesmaczne żarty na swój temat, które wprawiały mnie w zakłopotanie, zwłaszcza, gdy były mówione w biurze, przy wszystkich. Insynuowano, że to ja „daję”, albo wprost nazywano mnie "pedałem" albo "cwelem".
Piotrek nie zgłaszał pracodawcy obelg. Pewność siebie, swoboda poruszania się w przestrzeni publicznej bez zaczepek i zwracania czyjejkolwiek uwagi na siebie były dla niego tak wielką odmianą po tym, czego doświadczał w Polsce, że postanowił ignorować rodaków. Gdyby zgłosił nadużycia, jego polscy koledzy mogliby nawet stracić pracę, a z pewnością zostałyby wobec nich wyciągnięte konsekwencje, bo sprawa trafiłaby do sądu. Podstawą prawną do tego byłaby „Ustawa równościowa 2010”, w której można przeczytać: „Bezprawnym jest dyskryminować kogokolwiek ze względu na wiek, bycie osobą transseksualną, pozostawanie w małżeństwie lub związku cywilnoprawnym/partnerskim, bycie w ciąży lub na urlopie macierzyńskim, niepełnosprawność, rasę, włączając w to kolor skóry, narodowość i pochodzenie etniczne, poglądy religijne i wyznanie a także brak takowych, płeć, orientację seksualną”. Ustawa precyzuje, co należy uznać za dyskryminację i jaką formę może przybrać a także, co można zrobić, kiedy doświadczyło się dyskryminacji.Więcej: http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,1078 ... html#Z_MT2
|
|