AGAFIA pisze:
Mogę jeść kalafiora, uwielbiam z masełkiem i bułą. Mogę kapustę pod każdą postacią, kapuchę z grochem, marchewki, pomidory, ogórki, sałatę. Ale ileż obiadów z tego zmontujesz w miesiącu? Be zsmażenia, tłuszczu sztucznego?
Znaczy, - jak sama widzisz, - jesteś skazana na dietę mięsną.
Ponieważ kiedyś też się nad tym zastanawiałem, - kocham w zasadzie wszelakie stworzenie, - i doszedłem do wniosku, że nie ma sensu tego tak rozpatrywać. Nie Twoją winą jest, że ktoś ten świat tak urządził, że albo Ty zjesz, albo Ciebie zjedzą.
Dlatego rozumiem, że są zwierzęta w jakiś sposób ( przez kogoś....?! ) - skazane na taki a nie inny los ale należy to w jakiś sposób rozwiązać, by (przynajmniej) jak najmniej cierpiały.
Dlatego nie hoduję żadnych stworzeń bo nie wyobrażam sobie, że wychowam....np. świniaka którego następnie będę musiał zabić by zjeść.
Stąd wkurwia mnie, gdy ktoś mi stawia za przykład sytuację, że żal mi np. psa a już gęsi czy prosięcia, - nie! Albowiem zupełnie inaczej traktuje się konia/psa - który Cie utrzymuje/pracuje na Ciebie a taki chuj ( góral) gdy zwierzak już nie ma sił, potrafi go zatłuc batem.
Szanuj kutasie zwierzaka który całe życie na ciebie robił. Albo pozbywa sie jeden z drugim psa bo na wczasy by nie mógł pojechać........!
Było o tym pomyśleć wcześniej.
Ostatnio nawet na ryby nie jeżdżę bo mi ich szkoda.......
A jesli już jadę, stosuję zasadę, - no kill!
Znaczy nie zabieram złowionych lecz wypuszczam.
Chyba zdechnę z głodu..........