Arend pisze:
A ja dziś nagotowałem zupy. W zasadzie nagotowałem zupy do poniedziałku, ale że dobra to można będzie jeść ;p
Na sam początek przegrzebałem lodówkę i znalazłem w niej nie tylko resztki wędzonek ale i litra nagotowanego na kurzęcej nodze i kawałku krowy smaku na zupę. Mięcho i zupne i wędzone posiekałem drobno ( wyszły dwa pojemniki po maśle roślinnym)
Potem pokrajałem resztkę śpeku co mię się ostał z przywiezionego ze świąt ( taki wielkości 3/4 ramki fajek) na kostkę i wytopiłem. Do tego dorzuciłem półtorej cebuli pokostkowanej, trzy duże ząbki czosnku, 1/4 ( bo tyle miałem) czerwonego chili. Zeszkliłem toto i dodałem pokrajane w równe kostkie jedne marchwie, jedne pietruszkie, kawałek selera, jedne pyre i jeden batat ( bo miałem). Trochę to podsmażyłem, potem przykryłem i z 5 minut podduszałem.
Potem poszło do tego mięcho ( pokrajana wędlina i ze smaku na zup), słoik przecieru pomidorowego i wywar. Dorzuciłem listek laurowy, ziela angielskiego, pieprzu, pokropiłem sosu sojowego w ramach doprawienia.
Się gotowało aż zmiękły rośliny, Potem dosypłem ciut suszonego chili ( a mam takie własnego chowu co się na broń chemiczne nadawa), łyżkę wędzonej papryki w wągier, małą puszkę groszku, kukurydzy i fasoli ( po puszce znaczy) potem dosoliłem i dopieprzyłem do smaku. Na koniec dorzuciłem trochę utłuczonego kminku i kolendry nasion ( bo sobie przypomniałem że mam). Pogotowałem jeszcze z 5 minut i do michy już dodałem łyżkę kwaśnej śmietany.
Jutro dodam natki pietruszki bo sobie o niej przypomniałem jak zjadłem.
Nasypał w tą michę omal z czubkiem, postawił na klawiaturze a później się dziwi, ze klawiatura obrzygana i się lepi..........w kuchni się je a nie przy monitorze.........