Chciałem w stylu angielskim opuścić to forum, ale Stanax wyciągając staroć nie pozwala mi na to. Starając się więc zostawiać za sobą porządek, jestem przez niego zmuszony do bezsensownej (z mojego punktu widzenia) wymiany .... no właśnie, czego? Jak to można nazwać? Bo dyskusją to nie jest.
Wszystko zaczęło się od porównania przez Borucha testu północnokoreańskiej rakiety balistycznej która przeleciała na Japonią do przerzucania cegieł nad chałupą sąsiada. To nadzwyczaj sympatycznie
wyglądające porównanie tak mi się spodobało, że postanowiłem na nie odpowiedzieć. Przebieg "dyskusji" zainteresowani mogą sobie prześledzić. Ja zaś chciałbym ostatecznie zamknąć swój udział w tej sprawie doprecyzowując w paru zdaniach swoje stanowisko. A więc.
Nie byłbym obojętny gdyby sąsiad przerzucał nad moją chałupą te cegły. Wolałbym aby je rzucał w innym kierunku, a najlepiej to żeby zaprzestał tej czynności i zajął się czymś innym, dla mnie (i innych sąsiadów) obojętnym.
Porzućmy jednak te sympatyczne porównania.
Nie podoba mi się to co wyprawia Korea Północna. Ale tak w ogólności nie podoba mi się nasz świat w którym rządzą egoistyczne bestie ustanawiające prawo które ma im służyć do wykorzystywania, zniewolenia całej reszty.
W szczególnych punktach naszej ludzkiej historii, to prawo jest ustanawiane całkowicie bezczelnie - na zasadzie - zwycięzca decyduje o tym jak ma być. Tak tworzone są podwaliny systemu światowego, przez nieświadomych uważanego za demokratyczny. Tak jest np ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa "wielce szanownej, a jakże demokratycznej instytucji" jaką jest ONZ. Oczywiście to prawo jest ustanawiane nawet czasami niby demokratycznie. Niby, bo bestie wykorzystują do jego ustanowienia trochę mniejsze ludzkie potworki, ich chciwość na lokalną władzę lub po prostu bogactwo (lub i i) chęć wygodnego pasożytniczego życia. A reszta - owce - owszem cenią sobie dostatek, ale nie kosztem tzw. świętego spokoju. I mamy to co mamy. I wiem, że tak było, jest i będzie.
I dlatego (bo tak pasuje bestiom), jak na razie, prawo międzynarodowe nie zabrania żadnemu państwu prób z dalekosiężną bronią. Z tego wynika jednak pewien problem. Bo ta broń w swoim założeniu ma dosięgnąć i zniszczyć cel odległy, odleglejszy niż rozmiary fizyczne absolutnie większości państw. Więc jak tu można testować taką broń? Połowicznym rozwiązaniem jest strzelanie pod kątami zbliżonymi do zenitu.
To są jednak półśrodki, nic nie zastąpi testów po torach zbliżonych do przyziemnych, czyli znów pisząc obrazowo - tuż nad naszym sufitem czy dachem.
Wykorzystane są również eksterytorialne wody morskie i oceany - testy są możliwe ale przynajmniej jednak zapewne są tutaj jakieś przepisy o ostrzeżeniu, wyłączeniu danego akwenu z ruchu. W przeszłości, wielcy tego świata podejrzewam że w ogóle nie przejmowali się bezpieczeństwem mniejszych, słabszych i innymi takimi dla nich drobiazgami. Dziś trochę się to zmieniło, bo z powodu zwiększonej mobilności, ruchu i obiegu informacji musiało się zmienić.
Ale dalej prawo
międzynarodowe pozwala bezkarnie "przerzucać cegły" w tak zwanej przestrzeni kosmicznej czyli na pułapie powyżej 80 - 100 km. I dlatego Korea ma niestety prawo do takich testów. Prawo międzynarodowe nie zabrania wykorzystania przestrzeni kosmicznej nawet do transportu broni atomowej (ale tylko do transportu). Mało tego, to prawo nie pozwala na zestrzelenie takiej balistycznej rakiety przez antyrakiety (w przestrzeni kosmicznej czyli na wysokości > 100km i o neutralnym torze lotu)- bo będzie to równoznaczne ze zniszczeniem cudzej własności. Tak to niestety wygląda.
Dla dociekliwych:
http://www.sbc.org.pl/Content/150370/doktorat3539.pdfDlaczego Korea Pn to robi?
Cytat z:
http://www.space24.pl/623904,miedzykontynentalny-arsenal-korei-polnocnej-realne-zagrozenie-analizaCytuj:
Arsenał rakietowy gwarantem trwałości dyktatury
Utworzone w 1999 roku Strategiczne Wojska Rakietowe Koreańskiej Armii Ludowej to wraz z programem jądrowym oczko w głowie reżimu w Pjongjangu. Zgodnie z założeniami północnokoreańskiej doktryny obronnej to właśnie te siły mają zapewnić trwałość dyktatury i uniemożliwić wariant siłowej zmiany reżimu, jaki miał miejsce w 2003 roku w Iraku czy w 2011 roku w Libii.
Bo prawo międzynarodowe ustanawiane przez wielkich na to pozwala. I tylko od nich woli zależy żeby to zmienić. A dlaczego nie chcą tego zmienić? Dobre pytanie - bo na razie jeszcze przynosi im to w bilansie (zyski-straty) zysk. A do dyscyplinowania maluczkich, co próbują podnieść głowę mają inne "demokratyczne" i nie tylko narzędzia.
Może jeszcze tylko dodam co o sytuacji patowej KRL-D - Zachodnia demokracja mówi Putin.
Podczas wizyty w Chinach na początku września stwierdził w odpowiedzi na jakieś tam sankcje że:
Cytuj:
Prędzej w Korei Północnej będą jeść trawę, niż zawieszą program nuklearny
Putin uznał sytuację za poważną, ale ostrzegał przed "militarną histerią".
Zdaniem Putina kryzys można rozwiązać jedynie na drodze dyplomacji, a straszenie Kima kolejnymi sankcjami nie ma według niego najmniejszego sensu.
Według mnie mimo że Kim jest najprawdopodobniej szczególnego rodzaju psycholem jak jakaś tam część światowych elit, to ta jego agresywna postawa jest w zasadzie obroną przed zachodnią "demokracją". Jest to osobnik który z jednej strony nienawidzi SYSTEM stworzony przez "demokratów", a jednocześnie korzysta z narzędzi przez niego stworzonych do walki z nim. Gdyby nie było hegemona, jego niepohamowanego apetytu na decydowanie o wszystkim znaczącym, pogardzie dla mniejszych i słabszych, i, historycznego, kolonialnego wyzysku Wschodu przez Zachód, nie byłoby Kima i znaczącego poparcia jakie ma w swoim społeczeństwie.
Bo to jest nie tylko Kim, to są miliony ideowo zaangażowanych mrówek. Tu groźby nie pomogą, ale hegemon i Zachód zachłyśnięty swoją sprawczą mocą, swoją butą, nie jest w stanie tego pojąć. Sam się oślepił swoim blaskiem.
Do Stanaxa:
Nie podam Ci żadnego przykładu którego się domagasz, to są sprawy tajne do których nie mam przecież dostępu. Może w internecie coś tam i można znaleźć, ale mnie szkoda na to czasu. Dziś odszedł do Krainy Wiecznych Łowów mój kolejny kolega - istny pomór w moim środowisku
. Czas chyba i na mnie przychodzi.
I to już wszystko co nam do napisania w tej sprawie. Informuję jednocześnie, że dalsze próby wciągania mnie do 'bicia piany" w tej sprawie będą bezskuteczne.
Serdeczności dla Wszystkich. Kochajcie się, no a przynajmniej szanujcie, bo każdy ma prawo do swojego zdania. A nie wszystko można udowodnić, a właściwie większość faktów a nawet tzw. wielkich praw fizyki przyjmuje większość z nas z konieczności na wiarę. Wiarę w ludzką uczciwość.