Pan pszerarzony pisze:
krystkon pisze:
nadmiernej koncentracji kapitału, która nieuchronnie wydarzy się w wadliwie sformułowanym kapitalizmie
Idioto, kapitalizmu nie da się formułować, ponieważ ze swojej istoty rzeczy, sam się formułuje poprzez właśnie koncentrację kapitału, inaczej przestaje być kapitalizmem. A dekoncentracja kapitału wymaga centralnego planowania i zarządzania, a to nazywamy (tak to jest definiowane) socjalizmem.
Ale kłamiesz.
Rzeczywiście istotą kapitalizmu jest koncentracja kapitału i hierarchiczna struktura społeczna ale kapitalizm zdedydiwanie można sformułować na kilka sposobów i to bez centralnych nakazów, zakazów, gróźb i kar czego bitcoin jest najlepszym dowodem.
W mojej formule kapitalizmu źródłem własności prywatnej jest świadectwo zapisane w powszechnej, jawnej, rozproszonej i kryptograicznej księdze kapitału, podlegające systemowej wycenie i systemowemu opodatkowaniu a własność prywatna obejmuje nie tylko rzeczy fizyczne lecz także czynności wytworcze.
W mojej formule kapitalizmu pieniądz kreowany jest po części w związku z ilością użytkowników pieniądza ale głównie jako debet związany z posiadaniem wycenianej i opodatkowanej własności. Funkcjonuje także limit oszczędności pieniężnych związany z posiadaniem opodatkowanej własności.
W mojej formule kapitalizmu nie ma praktycznie własności państwowej, nie ma darmowego leczenia, nie ma darmowej edukacji, nie ma żadnych świadczeń państwowych poza świadczeniem wypłaty cząstki zgromadzonego podatku wyłącznie od własności.
W mojej formule kapitalizmu nie ma prawa pracy i.kazdy robi co tylko chce.
W mojej formule kapitalizmu ludzie zyskują nowy stan świadomości stosunków społecznych i podejmują takie decyzje, które nie dają szansy kapitałowi nadmiernie skoncentrować się, domy są płaskie, jest ich wiele i przynależą do różnych ludzi zamiast jednej jebitnej wieży należącej do jednego człowieka, do której próbują dostać się wszystkie szczury.
Kiedy myślę o współczesnych stosunkach społecznych obecna formuła kapitalizmu jawi mi się tak prymitywną, tak zwierzęca i tak obrzydliwa, że zbiera mnie na wymioty.