Konfiskuję ten wątek.
Korzystając z wolnego wymyśliłam, że wezmę wykrywkę, znajdę jakąś situlę z epoki brązu i za otrzymane pieniądze, będę się byczyć do końca żywota
Wsiadłam w fokusa (gówniarz se nabył tydzień temu) i dalej przed siebie..
Jadę, jadę i nagle jakiś niepokój mnie dopadł. Takie niefajne uczucie, ni to strach, ni podenerwowanie.
Ki dziabeł?
Odpaliłam fajkę i coś mnie oślepiło. Szczere pole, a w polu granitowa tablica.
Zatrzymuję się i czytam, co to niby jest, a tam info, że tu stał dom rodziny wymordowanej w 57 roku.
2 rodziców i 5 dzieci.
Oczywiście słyszałam tę historię, na cmentarzu odwiedzam ich grób, jak każdy ze wsi zresztą, ale do dziś nie wiedziałam, gdzie dokładnie to się stało.
Zresztą, o samym miejscu krążą legendy, że jest przeklęte. Najpierw ta rodzina, po kilku latach kobieta tam się w studni utopiła, jej mąż powiesił się z rozpaczy, a na koniec piorun pierdolnął i wszystko spłonęło.
Ciary po mnie przeszły, tam przecież wykopków nie będę robiła.
Niech mi teraz kto powie, że nie ma dziwności na tym świecie, przeklętych miejsc, złej energii. Jest kurde.
http://www.nto.pl/artykuly-archiwalne/a ... ,id,t.html Wszystko to - to zabobony światło ćmiące.
Takie rzeczy spotykają jedynie tych,ktorzy chcą w te brednie wierzyć.
Ja nie wierzą i jak do tej pory nic niezwykłego a już jeśli chodzi o cuda, - nigdy mi się nie przytrafiło. A jeśli nawet, z pozoru coś było "dziwne czy niepojęte" po chwili namysłu okazywało się najzwyklejszym zjawiskiem fizycznym. Znaczy, prawdopodobnie, gdybym usiłował doszukiwać się nienaturalności to coś zawsze bym dopasował.....A tak, - .........fizyka panie.......!
Żadnych cudów......