http://cia.media.pl/polowa_polakow_nie_rozumie_co_czyta | 2007-11-20
Z badań przeprowadzonych przez socjologów w ubiegłym roku wynika, że 42% Polaków nie rozumie niemal nic z tego, co czyta, a 35% rozumie niewiele.
http://www.o2.pl /
http://www.sfora.pl | Poniedziałek [09.11.2009, 08:00] 1 źródło
NASZE SZKOŁY PRODUKUJĄ ANALFABETÓW?
Nauczyciele obwiniają rodziców.
Co piąty gimnazjalista potrafi przeczytać tekst, ale go nie rozumie, wynika z międzynarodowego badania kompetencji uczniów PISA. Badanie pokazało też, że gimnazjaliści nie umieją poprawnie pisać, opowiadać i posługiwać się przyswojoną wiedzą - donosi "Polska".
Eksperci wskazują, że coraz więcej Polaków w przyszłości może mieć kłopoty chociażby ze zrozumieniem instrukcji obsługi pralki czy telewizora.
Polskie dzieci są coraz bardziej nadpobudliwe i nie potrafią się skupić.
Z roku na rok jest gorzej. Wszystko przez to, że dzieci są wychowywane przez telewizję. Rodzice zamiast czytać maluchom bajki przed snem, włączają kreskówki. To nie nauczy dzieci logicznego myślenia, ani nie rozwinie ich wyobraźni - mówi Janusz Brzozowski, wicedyrektor Gimnazjum nr 10 w Łodzi.
Pedagodzy wskazują, że to przede wszystkim rodzice ponoszą winę za funkcjonalny analfabetyzm u gimnazjalistów. Zamiast czytać dziecku, włączają telewizor. Sprawę wykształcenia pozostawiają szkole.
Dobry nauczyciel może zdziałać cuda, ale tylko we współpracy z rodzicami. Niestety, większość rodziców nie poświęca czasu swoim dzieciom i wysiłek pedagogów idzie na marne. A problemy z rozumieniem tekstu uczniowie mają już w szkole podstawowej. Dlatego część z nich do gimnazjum przychodzi już jako wtórni analfabeci - dodaje Brzozowski.
Międzynarodowe badania PISA oceniały umiejętność czytania oraz kompetencje matematyczne i naukowe 15-latków. | AJ
http://www.o2.pl | Poniedziałek [29.06.2009, 12:53] 1 źródło
TEGOROCZNE MATURY TO KLĘSKA
Jak donosi "Rzeczpospolita", wnioski z przestawionych przez Centralną Komisję Egzaminacyjną są wstrząsające.
W liceach ogólnokształcących, gdzie egzaminy dojrzałości wypadły najlepiej, matury nie zdał co dziesiąty uczeń. Zdecydowanie gorzej było w technikach i liceach profilowanych, w których maturę oblało odpowiednio: 33 i 39 procent zdających.
Jednak prawdziwa maturalna klęska dotknęła licea i technika uzupełniające, w których dorośli chcą zdobyć świadectwo maturalne. W liceach uzupełniających matury nie zdało 60 procent, a w technikach uzupełniających niemal 70 procent - pisze "Rzeczpospolita".
Według danych CKE, najtrudniejsze dla maturzystów okazały się matematyka i biologia. Najatwiejszego poziomu podstawowego z tych przedmiotów nie zdał co piąty maturzysta.
Optymizmem nie napawają również wyniki tych, którzy zdali. Z matematyki uczniowie zdobywali średnio na poziomie podstawowym 49 procent punktów (by zdać trzeba było uzyskać 30 procent) a z biologii 44,42 procent.
Jak pisze "Rzeczpospolita", te dane pokazują, że w przyszłym roku może być jeszcze gorzej, bo wówczas matematyka będzie przedmiotem obowiązkowym.
I tylko z jej powodu egzamin może oblać blisko 20 procent uczniów - czytamy w internetowym serwisie gazety. | BW
http://www.o2.pl | Niedziela [ 7.06.2009, 17:45]
POLSCY STUDENCI TO DEBILE? "MÓWIĘ DO NICH POWOLI"
Studenci się bawią. Nic innego nie umieją?
Żacy już dawno przestali być uważani w naszym kraju za intelektualną elitę. Całkiem słusznie.
O postępującej degeneracji intelektualnej wśród młodzieży w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiadał prof. Mikołaj Rudolf z Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego:
Podczas wykładu mówię wolniej, bo wiem, że większość studentów ma problemy z przyswojeniem podstawowych informacji.
Standardem są też dziś błędy ortograficzne w pracach zaliczeniowych, a poprawne i zrozumiałe zdania stały się rzadkością. Coraz częściej stosowany jest zapis fonetyczny, świadczący o tym, że studenci w ogóle nie czytają. No, może zerkną czasem do Wikipedii i spytają o coś Google'a.
Niektórzy w ogóle zatracili (albo nie zdobyli nigdy) umiejętność czytania. Dukają tylko bez zrozumienia. Jak twierdzi Jan Hartman, profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, kilkanaście procent
studentów w Polsce to najzwyklejsi analfabeci.
Choć z poziomem intelektualnym polskich żaków jest coraz gorzej, nie wywołuje to większego odzewu środowiska akademickiego. Czemu? Winny jest przede wszystkim system szkolnictwa wyższego.
Uczelnie dostają pieniądze na kształcenie każdego studenta. Dlatego, szczególnie w dobie demograficznego niżu, jakość straciła na znaczeniu, dla większości szkół wyższych ważna jest już tylko ilość. No a potem nawet najmniej uzdolnionych trzeba przepuszczać na następny rok, żeby pieniądze za nich wciąż przychodziły.
Dla większości dzisiejszych żaków studia są długą serią imprez, coraz bardziej szalonych. Nauka dawno już zeszła na bardzo daleki plan. Niektórym całkiem znikła z oczu.
Co można zrobić, by ratować sytuację, która z roku na rok robi się coraz bardziej dramatyczna? Prof. Rudolf sugeruje wprowadzenie zmian w programie nauczania i rozmów kwalifikacyjnych na studia. Ale czy rzeczywiście mogłoby to pomóc?
Nie łudźmy się i spójrzmy w oczy prawdzie. Drobne modyfikacje na nic się nie zdadzą, cały system edukacji mamy dziś do wymiany: szkoły średnie oduczające samodzielnego myślenia, matury, których oblanie wymaga niebagatelnych starań i taśmową produkcję magistrów.
Magistrów, do których trzeba mówić powoli, bo mają problemy z przyswajaniem informacji.
Daniel Nogal
http://www.o2.pl | Niedziela [28.09.2008, 9:30]
POLACY NIE ROZUMIEJĄ PROGRAMÓW TV. NARÓD IDIOTÓW?
Nie rozumiemy aż 75 proc. informacji przekazywanych w "Faktach" i "Wiadomościach".
Obraz jaki wyłania się z rozmowy "Gazety Wyborczej" z psychologiem mediów dr Lucyną Kirwil jest bardzo niepokojący. Okazuje się, że polscy telewidzowie nie rozumieją od 65 do 75% informacji podawanych w TV, a politykę traktują jak kolejny serial w TV. Może to świadczyć o tym, że polski widz wciąż nie przystosował się do życia w mediokracji i błądzi w natłoku informacji. Dr Kirwil powiedziała:
W Polsce o polityce rozmawia się często jak o serialu, w kategoriach "co tam się komu przydarzyło". Polityków ogląda się chętnie, ale raczej nie mają na nas większego wpływu. Gdyby mieli, ludzie garnęliby się do aktywności politycznej, a Polska pośród wszystkich krajów UE ma jeden z najniższych odsetków ludzi aktywnych społecznie. Zresztą widzowie nie rozumieją średnio od 65 do 75 proc. materiału pokazanego w programach informacyjnych. Pamiętają jedną trzecią informacji, i to w zniekształconej formie.
Przypomina to sytuację półślepego człowieka w różowych okularach. Gorzej, że nawet telewidzowie zainteresowani polityką, podążają za krzykaczami z ADHD, uważając najwyraźniej spokojnych i rzeczowych polityków za mało atrakcyjnych. Czy w innym wypadku Ferdynand Kiepski polskiej polityki - Andrzej Lepper, wszedłby w upapranych błotem gumofilcach do sejmu?
Politykę oglądają głównie mężczyźni w średnim wieku. Jak to na nich działa? Politycy wygrywają wizerunkiem, wyrazistym, często emocjonalnym zachowaniem. Jeden zachowuje się spokojnie, trzeźwo, mówi o rzeczach ważnych. Drugi jest ruchliwy, porywczy, nerwowy, przeskakuje z tematu na temat. Kogo lepiej widz pamięta? Tego, który robi więcej zamieszania.
Trudno ocenić, czy problemem jest nieprzystosowanie do życia w społeczeństwie informacyjnym, czy też ogłupiające działanie telewizji, która buduje swój przekaz na pojedynczych, wyrwanych z kontekstu zdaniach. Przed wydaniem miażdżącego werdyktu na temat intelektualnej kondycji polskiego telewidza, warto też sprawdzić podobne statystyki w innych krajach.
Mamy sporo do nadrobienia, więc nawet europejska średnia to za mało, a wielokrotnie już bito na alarm, że Polacy nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Będzie to jednak niewielki problem, jeśli okaże się, że równie ciężko przychodzi im przyswojenie sobie wiadomości w TV. Wtedy Polaków czeka powtórka z rozrywki, czyli kolejne lata narzekania na polityków, których sami sobie wybrali.
Gniewomir Świechowski
http://natemat.pl/45631,analfabeci-praw ... pki-pogody | 06 stycznia 2013
Prawie połowa Polaków gubi się, czytając rozkład jazdy i mapkę pogody. Lekarze muszą pisać pacjentom skróty z ulotek, bo wielu z nich nie rozumie słów "skutki uboczne". Nic w tym dziwnego. Myślenie Polaków zdominowały skróty i piktogramy. Dłuższych tekstów nie potrafią zrozumieć nawet magistrzy, którzy przez studia prześlizgują się, nie czytając ani jednej książki.
https://wiadomosci.wp.pl/jezykoznawcy-a ... 081867905a | 08-04-2013
Językoznawcy alarmują: Polacy nie rozumieją polityków
Przemówień Donalda Tuska nie jest w stanie zrozumieć 85 proc. Polaków - wynika z badań językoznawców z Uniwersytetu Wrocławskiego, do których dotarł tygodnik "Wprost". Podobnie niejasne są wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego.
Magiczne ułamki
– Prowadzę zajęcia ze studentami pierwszego roku. Wielu z tych, którzy przychodzą na zajęcia nie potrafi dodawać ułamków. To nie jest żart. Nie potrafią też wypowiadać złożonych zdań. Są kompletnie nieprzygotowani do samodzielnego studiowania. To nie jest większość, ale ta grupa jest bardzo widoczna – mówi dr Mikołaj Jasiński z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW.
"Polski analfabeta może mieć nawet dyplom wyższej uczelni i nie rozumieć tego, co czyta. W sensie technicznym umie czytać i rozumie słowa, ale związków między nimi już nie. Tacy ludzie zajmują nawet kierownicze stanowiska, bywają też dyrektorami szkół" – przekonywał też na łamach "Nowej Trybuny Opolskiej" prof. Zbigniew Kwieciński z UMK w Toruniu.
"25 procent osób z wyższym wykształceniem nie przeczytało czy nawet nie przejrzało w ciągu roku żadnej książki. Choćby albumu czy książki kucharskiej. Dziesięć lat wcześniej było to tylko 2 procent. Nie czyta też jedna trzecia uczniów (od 15. roku życia, bo tę grupę obejmują badania) i studentów. To znaczy, że można zaliczyć rok szkolny czy akademicki wyłącznie na podstawie bryków i cudzych notatek, nie mając kontaktu z żadnym dłuższym tekstem"
"Polski analfabeta może mieć nawet dyplom wyższej uczelni i nie rozumieć tego, co czyta. W sensie technicznym umie czytać i rozumie słowa, ale związków między nimi już nie. Tacy ludzie zajmują nawet kierownicze stanowiska, bywają też dyrektorami szkół"
Trzy czwarte rodaków bezradnie rozkładało ręce przy pytaniu, czy dostrzegają związek między dwoma wykresami (jeden dotyczył sprzedaży petard, drugi - liczby wypadków). W rezultacie na najwyższych (piątym i czwartym) poziomie znalazło się zaledwie 3% Polaków.
Dr Barbara Murawska z Wydziału Pedagogicznego UW zwraca uwagę, że wtórny analfabetyzm odbija się też na komunikacji międzyludzkiej. Także tej mówionej. – Coraz mniej rozumiemy język metaforyczny. Komunikaty przestają mieć subtelność symbolu. Jeśli ktoś się nim posłuży, nie zostanie zrozumiany. Mówimy do siebie, ale się nie rozumiemy – mówi.
To z kolei może prowadzić nawet do erozji demokracji, w której nieprzygotowane umysły nie są w stanie rozliczyć rządzących. "Ludzie nie rozumieją, czy dane posunięcie ekonomiczne będzie dla nich korzystne. A skoro nie rozumieją, to przestają zajmować się sprawami państwa. Głosowanie w wyborach staje się więc mechaniczną czynnością, a wynik ma niewiele wspólnego z demokracją. Władza będzie mogła robić, co chce, bo ludzie dobrowolnie oddają kontrolę nad nią"
| Anna Wittenberg