AGAFIA pisze:
nick pisze:
Gdybym dzisiaj spotkała buty Relaks, to kupiłabym natentychmiast kilka par, żeby mi do końca życia starczyło.
To były genialne buty.
Za jedne Relaksy bez bólu oddałabym 5 par Pum.
Serio? Straszne były.. Pamietam, że Ojciec stał kilka, kilkanaście godzin w kolejce. Kupił takie srebrne, do pół łydki. Na grubej podeszwie. Kazali mi w nich chodzić, a były paskudne. Przepaskudne, koszmar nastolatki. Do tego rajtuzy czerwone, zielone, plisowana granatowa spódnica. Do dziś cierpię, jak sobie ten widok przypominam. Były za duże, watę w czubek trzeba było wetknąć.
Moi synowie chodzili, i do dzisiaj je pamiętają. Z czułością.
Gdyż po swojej mamie odziedziczyli pogląd, że buty są przede wszystkim do chodzenia.
A Relaksy miały wszystkie zalety zimowych butów.
Były:
a) ciepłe (nawet na duże mrozy)
b) nieprzemakalne - ale noga się w nich nie pociła
c) lekkie
d) wykończone taką gumką, dzięki której nie nasypało się śniegu nawet w dużych zaspach
e) najważniejsze: wygodne.