Umiłowani Siostry i Bracia! "Natura mówi o małżeństwie, a co jest poza naturą, jest wynaturzeniem" - biskup Tadeusz Pieronek. Okazuje się, że ożywiona przyroda jest z natury poligamiczna i zmiennopartnerska. Czy zatem księża katoliccy nie żenią się z zasady, a zakonnice - uchowaj Boże - nie wychodzą za mąż? Wygląda na to, że celibat jest też jedną z form wynaturzenia? ----------------- Obywatel Ksiądz, czasami ponoć wbrew Pismu „ojcem” zwany, jak zresztą znakomita większość rzymsko-katolickiego duchowieństwa jest pewnym symbolem; w sprawach seksu odzwierciedla mianowicie psychikę całej tej kasty. Jako detektywi niemoralności sami nie zdają sobie sprawy, do jakiego stopnia przeżarci są niezdrowym erotyzmem. Czy przeciętny ksiądz strzeże celibatu czy nie, sprawa płci jest dla niego nieustającą obsesją, zboczeniem, chorobą. Przesłania mu cały świat. I to jest zupełnie naturalne; nie może być inaczej. Mamy tego takie oto efekty. Doktor (z bożej łaski) teologii pastoralnej franciszkanin-kapucyn Ksawery Knotz, autor książki pt. „Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem", podjął się (jako wybitny seksuolog, praktyk, znawca erotyki?) misji wprowadzenia sfery seksualnej w obręb doświadczenia religijnego, obalił twierdzenia wielu wybitnych myślicieli Kościoła chociażby Św. Ambrożego który głosił, że: „Kobieta powinna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz i podobieństwo Boga”. Wiele innych osobistości Ojców i doktorów przewraca się w grobie – co to się w tym Kościele dzieje. W książce ojca doktora zainteresowani znajdą szereg śmiałych (jak na polski pruderyjny jeszcze do przesady katolicyzm) interpretacji, w tym m.in. opis celebracji stosunku małżeńskiego i teologiczną interpretację orgazmu jako najdoskonalszego doświadczenia wspólnoty z Bogiem. Wielebny Knotz twierdzi, że w cielesnym zjednoczeniu małżonków - odbywanym zgodnie z zasadami moralności katolickiej! - „rzeczywiście i dosłownie" uczestniczy sam Jezus zwany Chrystusem. Toż to normalny uznawany za perwersyjny seks w tzw. Trójkącie. Wychodzi na to, ze jak uświęcony – to już nie perwersyjny. Seks uświęcony kościelnym sakramentem interpretuje jako modlitwę składaną Bogu, a łoże małżeńskie (powinno być „na tyle szerokie, aby umożliwiało wygodne przeżycie tej niezwykłej chwili"!), w którym małżonkowie „jednoczą się ze sobą w miłosnym zespoleniu i powołując do życia nowych członków, Kościoła" porównuje tenże kapucyn do... ołtarza. „Miłość pomiędzy małżonkami, która wyraża się w akcie płciowym, powoduje, że cielesność człowieka zostaje wyniesiona w kierunku nieba - pisze Knotz. - Ekstazę związaną, z radością współżycia seksualnego można porównać do szczęścia życia wiecznego. Dlatego akt małżeński pozwala uzmysłowić małżonkom, na czym polega słodycz spotkania z Bogiem". No franciszkanie w ogóle a kapucyni w szczególności mają doświadczenie w życiu seksualnym. Wystarczy poczytać książkę o. Roberta Haaslera pt. „Życie seksualne księży”. Szczerze zatem gratuluję postępu Wielebnemu. Jeszcze tak niedawno Kościół rzymski głosił, że każdy akt seksualny, któremu towarzyszy „cielesna rozkosz” nawet ten w małżeństwie, jest grzechem.
_________________ Religia jest obrazą godności człowieka! Rzymski katolicyzm jest najbardziej niemoralną religią w całej historii ludzkości, to szkoła fałszu, obłudy, hipokryzji, szalbierstwa i cynizmu.
|