barycki pisze:
Panie Rakieta, jakże mogłem nie być nieudacznikiem, kiedy w PRL-u nie było papieru toaletowego i zawsze chodziłem w obsranych gaciach, to i ludzie omijali mnie szerokim łukiem. W pracy nie awansowali i wyrzucali na bruk, kontaktów biznesowych zero, brzydzili się mnie, nawet z knajp wyrzucali mnie na zbitą mordę. To cóż ja mogłem zrobić w takiej sytuacji, tylko octu się napić z rozpaczy. A choć teraz papier toaletowy jest, to tyłka nie chce mi się wycierać i i też mi źle.
Adam Barycki
No cóż towarzyszu Barycki trzeba powiedzieć, że był Pan dupa a nie prawdziwy Polak. Papier toaletowy był rzeczywiście towarem deficytowym. Ale o ile sobie przypominam uniwersalnym w tamtym czasie omiataczem osranych dup i O DZIWO „folii” do owijania sznytek do roboty był papier, na którym Matuszka Partia drukowała swój organ, czyli Trybuna Ludu.
Nie wiedziałeś Pan o tym, że treści tam zamieszczone trafiały do głowy przeciętnego Polaka w wyniku czytania, o co PRL zadbał poprzez likwidacje analfabetyzmu? Następnie poprzez dupę oraz wraz z chlebkiem codziennym druk ten docierał do przeciętnego łba ponownie.
W moim domu, gdzie wychodek był porządny na podwórku, w tamtym czasie pocięta Trybuna wisiała do dyspozycji na gwoździu w kawałkach o wymiarach formatu A – 5. Można było kontemplować treści podczas czynności zwanej potocznie sraniem. Kontemplować sukcesy naszej Ludowej Ojczyzny, wycierać dupsko do woli wcierając ten prześwietny druk przez jelito grube do łba. A dziś? Gdzie tu wychodek uświadczysz, nie mówiąc już o Trybunie Ludu?