Pantryglodytes pisze:
Dakota pisze:
Dziwaczny art właściwie o niczym, była szalona jak wielu, szalonych i legendarnych bohaterów zawsze było dostatek, wielka szkoda ze nie przytoczono niczego ze śledztwa,
Łatwiej prześledzić losy jej towarzysza (służył pod nią) w "bohaterstwie" Gilles de Rais, to przykład szaleńca który zostałby nie mniejszym legendarnym bohaterem Francji gdyby nie szaleństwo mordu w które popadł...... polecam miłośnikom prawdziwych horrorów i prawdziwych wampirów.
Co do Gilles'a des Rais to nie ma wątpliwości kim był naprawdę i jak skończył. Był jeszcze jego brat czy kuzyn (o tym samym nazwisku) o identycznych skłonnościach i dokonaniach, ale ten się wywinął bo nie spiskował przeciwko królowi Francji. Zresztą obaj zabawiali się wspólnie.
Nie w tym rzecz, amerykański mediewista (nazwiska nie pomnę bo oglądałem film dokumentalny) i popularyzator nauki przeprowdził śledztwo w spr. tzw. Dziewicy Orleańskiej grzebiąc po angielskich i francuskich archiwach i idąc tropem miejscowości i osób związanych ze sprawą. Wyszło mu tak na 90% na bank, że Francuzi dokonali niezłego oszustwa. Mianowicie spalono jakąś przygłupią, niepiśmienną i niczego nie kumatą dziewczynę, a Jeannett wywinięto od stosu i ukryto. Są na to pośrednie ale mocne dowody. Np. podpis na rzekomym zeznaniu Jeannett, które to zeznanie posłużyło do jej skazania. Otóż osoba się podpisała krzyżykiem, a d'Arc doskonale umiała czytać i pisać i miała bardzo ładny finezyjny podpis. Pisała nie tylko po francusku lecz i po łacinie. Jak na kobietę w ówczesnych czasach była nieźle wykształcona. Są na to dowody z epoki i dokumenty własnoręczne i z jej podpisem. Współcześni nazywali ją pieszczotliwie Poulette i wyłącznie ją tak nazywano. Istnieje zapis i inskrypcja, że Poulette wyszła za mąż za rycerza, żyła i zmarła pod jego nazwiskiem i z innym imieniem, ale z przydomkiem. W kościele w ich posiadłości był grobowiec jej i jej męża który zniknął po rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego. Było to po klęsce pod Sedanem i Komunie Paryskiej. Francja wyszła ciężko poobijana, potrzebowała jakiegoś bohatera który by ponownie zjednoczył naród. Bohaterska Dziewica Orleańska doskonale się do tego nadawala. Coś jak nasz Stanislaw Szczepanowski. Wszelkie ślady zatarto i doskonale ukryto, w archiwach francuskich wszystkie dokumenty poza tymi z procesu są objęte klauzulą tajności i niedostępne. Zostały nieliczne dowody pośrednie, ale znaczące. Nie byłoby to pierwsze i ostatnie oszustwo czy fałszerstwo w historii na gruncie religijno-państwowym.
Nie jest to żadna spiskowa teoria tylko facet wszystko logicznie i dokładnie wyłuszczył. Najlepszy dowód, że Francuzi odcięli go od wszelkich źródeł gdy zorientowali się, że dogrzebał się nieco za głęboko.