Hornet pisze:
Pogadamy, jak wam piec centralnego pierdolnie w środku zimy. Zapytam wtedy kipiąc szyderstwem ze złośliwej mordy- Gdzie? Gdzie te uroki domku własnego strojnego w malwy i kręcone schodki?
I zapałacie do mnie nienawiścią- hornet ty chuju parszywy a ja sie n
ąszalancko jebne na wersaleczkę w dużym pokoju i z czułością pogłaskam pilota a błogie ciepełko z bezobsługowego kaloryfera owionie me wypielęgnowane stopy.
I gdy rąbiąc poręcz z pietra i usiłując nią napalić w od dawna nieczynnym kominku walczyć będziecie o życie, ja serniczkiem zakąszając, imbirowa herbatkę u boku mej kochającej ma
urzonki bede spożywał.
A no właśnie. Miałem ci ja poprzedniej zimy kłopot z kociołkiem. Wprawdzie nie pierdolnął od razu ale mu ciekło z trzewi. Jakoś przetrzymał. Nie miałem sumnienia wyrywać go z trzewiami brutalnie i wyjebać na mróz w środku zimy. Poczekałem do końca sezonu. I wtedy.
Masz ty i urok mieszkania na osobności. Bo kiedy zimne dni zaskoczą to Hornet w swoim mieszkaniu pizgany wiatrem i zimnem owinięty kocem z gigolem u nosa popija ledwo co letnią herbatkę czekając aż administracja łaskawie się obudzi i puści trochę ciepła. Pan boruch natomiast, biegusiem do piwniczki. Trzast prast wyborczą, kilka patyczków do piecyka, ogień wesoło tańczy w palenisku, boruch podsypie węgli łopatkę, albo drzewiannych polan kilka i ma cieplutko. W mieszkanku przyjemnie.