DOOOOSC! Oszalaly Stefan uprzednio do naga sie rozebrawszy, nie wiedziec czemu w odchodach wlasnych (wlasnych?) umorusan biezyl w plasach w rytm melodyji jemu z pewnownoscia jedynemu uslyszec danej po gumnie, a kregi zataczajac chaotyczne bardziej coraz pozy tragiczne przybierac poczal. DOOOOSC! Grzmial glos Stefana donosny po horyzont az hen, niczym huragan niezlomny jakowys. Dosc wywiadow celebryckich, kamer, mikrofonow, fleszy! Dosc szczerzenia porcelanowych zebow! Ja prawie nie mam zebow! O! Mam?! Gowno mam! Ryczal wciaz basem. Spodnie kurwa rurki?! POJEBALO WAS?! I ten kurwa turban jebany! A to ciezkie jest! A to lato jest! A to gowno nosic trzeba! MAM TO W DUPIE! Slyszaly wszystkie? W DUUUUPIE! Co galy wyszczerzyly nagle wszystkie? SPIERDALAC! Kancierta nie budiet! Pojde se. Sam. W dupe mnie pocalujta! Jak pomyslal tak i zrobil niebogi. Ech na lajbe by sie zaciagnac jakowas? Ot durny ja. Co to ja wody nie widzial? Zarzucil zamysl szybko. Wiec szedl tak i szedl bez wczesniej wyznaczonego azymutu, az doszedl...
|