No! - to mnie mój kolega "ubrał" ładnie zwalając na mnie problem z wyjaśnieniem pojęcia "matjas".
Jeśli mam być szczery, po raz pierwszy to określenie usłyszałem z ust mojej lepszej połowy jakieś 10 lat po zakończeniu pływania.
Owszem, usiłowałem przez jakiś czas dojść o co z tym "matjasem" chodzi ale do dziś mi się nie udało. Podejrzewam, - w szkole nigdy nie padło takie określenie śledzia, - że to jakiś termin handlowy wymyślony przez cwaniaków, by podnieść cenę za tę rybę. Owszem, przez jakiś czas, poławiając na Rynnie Norweskiej, - sortowaliśmy śledzia dla Norwegów i do beczek dodawano jakieś zioła ale to określano jako śledź korzenny i do kraju go nie dostarczano. Ten dla Norwegów musiał mieć powyżej 45cm i oprócz solenia, dodawano wspomniane zielsko.Nie mniej nikt na to nie mówił "matjas".....! Tyle z mojej strony.
p.s
Dzisiaj z podziwem obserwuję nazwy ryb występujące w handlu. Połowa z tych nazw jest mi nie znana. Za to sporo wesołości wzbudza u mnie "łosoś norweski"......która to ryba pochodzi z hodowli w których jest karmiona mączką rybną i diabli wiedzą czym jeszcze i z prawdziwym łososiem ma tyle wspólnego co ja z chińskim cesarstwem.
No i aby był komplet, należy jeszcze wspomnieć o Pandze........ale o tej rybie lepiej nie wspominać przed nocą......znaczy nie tyle o samej rybie co sposobach jej hodowli.