stary praktyk pisze:
Zakwas, żur nie ważne jak się nazywa. Nie wiem jak u Was ale w Częstochowie wszędzie kupisz gotowy żur od kobit co go "pędzą" na żytniej mące. Następnie kupujesz wędzoną kość/ w droższej wersji boczek..... i białą kiełbasę.......byle dobrą. Wrzucasz kość do wody, dodajesz żiele angielskie, parę ziaren pieprzy, liść laurowy i to gotujesz pół godziny. W między czasie opalasz nad palnikiem cebulę....należy ją dobrze podpalić aż będzie czarna i sruuuu.....do wywaru. Następnie wrzucasz białą kiełbasę.......na 15 min. Teraz wszystko wyjmujesz.( kości i kiełbasę). Teraz wlewasz żur/zakwas w ilości jak kwaśny żurek lubisz, dodajesz czosnek i solisz do smaku. Na patelni rumienisz cebulkę , może być ze skwarkami lub boczkiem.....i sruuuu! - łączysz wszystko razem po czym próbujesz.......powinno być smaczne. Wyjętą kiełbaskę/boczek zużywasz do chlebka.
Żurek jadam z okraszonymi pyrami/ziemniakami lub z chlebem............smacznego.
p.s
Jesli w trakcie gotowania wywaru dodasz drobno pokrojonych ziemniaków, wyjdzie zalewajka. Ale wtedy kiełbasę/boczek kroję i pozostawiam w zupie.....
Żur z torebki to ofiary losu gotują.........takie miękkim zrobione.........
Jeszcze uwaga: - sporo zalezy od jakości zakupionego zakwasu. Należy kupować, - w początkowej fazie, - od kilku "producentów".......po czym wybrać ten najlepszy......
Ja tam pitolę, gotuję golonki na galaretę ( ja nie lubię, ale Ociec musi na święta galanta zjeść) sciągam tłuszcz , daję zwierzakom, dorzucam ziele, liści, majeranku, odrobinę mięsa wieprzowego, białej kiełbasy rzecz jasna surowej, gotuję, gotuję, na koniec kartofelki, 2 żurki z torebki Winiary i 2 barszcze białe. Potem śmietana i cud malina.