Bieta, ja robię pierogi sprawdzoną metodą mojej Babci, szybko to leci, a ma znaczenie ta szybkość, bo - po pierwsze primo - robię dużo naraz (wszyscy lubią i żrą jak wołoduchy, szczególnie jesli synowie nas nawiedzą), po drugie primo - robię często, z powodu jak wyżej. Ciasto zagniatam z mąki i wody, dodaję łyżkę oliwy, żadnych jajek, bo od tego ciasto twardnieje. Gęstośc jak na kopytka. Turlam z tego ciasta wałek, też jak na kopytka, tylko grubszy. Następnie kroję nożem - znów jak na kopytka, tylko nie ukośnie, a wprost. Następnie sypię kopczyk mąki i każdy taki kawałek rozpłaszczam z obu stron w tej mące. Potem - mam dwie szkoły. Jesli pierogów nie ma zbyt wielu (poniżej 50 sztuk), to każdy placuszek rozpłaszczam dodatkowo w paluchach na pożądaną grubość, pakuję farsz i sklejam. Jesli większa ilośc, to rozciągam stolnicę silikonową, i wałkiem (też silikonowym) rozwałkowuję szybciutko każdy placuszek z obu stron, następnie do każdego ładuję farsz i sklejam.
Jak się czyta, to jest to fura roboty. W praktyce - zajmuje dużo mniej czasu, niż wałkowanie, wycinanie, zbieranie resztek ciasta i cała robota od nowa. Moim systemem zużywam od razu całe ciasto.
Podkreśliłam ten silikon, bo do niego ciasto się nie klei. Poza tym takiej stolnicy wystarczy po odwaleniu roboty przetarcie ręczniczkiem, no i zmiesci się do każdej szuflady. Bardzo przydatna rzecz w kuchni.
|