No co Ty, - Nikusia......?!
Japka obierasz ze skórki i trzesz aż do "ogryzka" po czym wywalasz ogryzek gdy dochodzisz do pestek.......znaczy, gdy juz słabo jest jego - ( tego ogryzka) - trzymać.......
Oczywiście musisz i w tych warunkach uważać i patrzeć ....co robisz........a nie popychać pierdoły ze somsiadkom.......!
p.s
A zrób tak:
Kup paczkę drożdży ale użyj jedynie 3/4. Rozmąć one drożdże w dwóch szklankach ciepłego mleka z dodatkiem trzech łyżeczek cukru. Odstaw, aż zaczną rosnąć ( w litrowym garnuszku.)
W międzyczasie zrób ciasto jak na naleśniki po czym wlej do makutry, wlej mleko z drożdżami, i dosypując mąki ucieraj jak ciasto na babkę do czasu aż będziesz mogła "uciągnąć " pałkę.
Gdy już braknie Ci siły do kręcenia, znaczy ciasto ma właściwą gęstość. Teraz odstaw na 45min w ciepłe miejsce aby drożdże "ruszyły". Trza pilnować, bo wylezą z makutry.
W międzyczasie do głębokiej patelni ( może być szeroki ale płytki garnek, - wlewam litr oleju po czym, po rozgrzaniu nabieram łyżką porcje ciasta i "kładę" na rozgrzany olej. Uwaga! - musisz mieć przygotowaną miseczkę z zimną wodą w której za każdym razem maczasz łyżkę przed nabraniem ciasta. Inaczej nie odejdzie Ci od łyżki.......
Smażysz z obydwu stron jak paczki bacząc, by nie przypalić.......!
Usmażone "racuchy" przekładam do michy w ktorej zwykle moczę nogi gdyż z litra mlika wychodzi ich sporo - po czym posypując cukrem-pudrem, przystępuję do konsumpcji.........!
Z reguły wystarcza mi na trzy dni włącznie z nocnym podjadaniem..........