Może ja jeszcze parę słów w sprawie raków:
Rację ma Nicki pisząc, że kłopot z rakami wynika z brudnej wody. Ale to nie jedyny powód:
Chodzi o tzw. "dżumę raczą" - chorobę a właściwie nawet epidemię która parędziesiąt lat wstecz zniszczyła omal 99% populacji naszego raka szlachetnego. W jego miejsce próbowano introdukować raka amerykańskiego, który jest odporny na tę chorobę i owszem, udało się z tym, że rak amerykański jest mały, drobny i do ......nie podobny. Owszem, da się go zjeść na upartego ale to robota dla cierpliwych. Zdaje za to egzamin jako przynęta na węgorza i lina.
Tym czasem, od jakiegoś czasu, są próby reintrodukcji naszego raka szlachetnego do niektórych zbiorników w miarę czystych jednak prawdopodobnie miejsca te są chronione tajemnicą a i sam rak jest w tej chwili pod ścisłą ochroną i połów podlega karze grzywny.
Swego czasu, gdy wracałem ze Szczecina do domu, zatrzymywałem sie w Poznaniu, - robiłem sobie antrakt w podróży, - z trzech powodów:
Po pierwsze, miałem tam bliską rodzinę, z reguły akurat odbywały się Targi a po tzrecie, w okolicach " okrąglaka" - była restauracja, w której podawano raki i zupę rakową. Ludzieeeee! - co to była za zupa. Niestety, nie pamiętam już nazwy tej restauracji ale jak znam życie, dziś możesz tam dostać kebab albo coś równie, - kurwa, - obrzydliwego. Aaa! - na przeciwko ale przy tej samej ulicy był kolejny bar, gdzie podawano golonko "po bawarsku" .........ale co ja Wam będę opowiadał ?! Tam trzeba było wejść i zjeść . W każdym innym przypadku będzie to jak opowiadanie o pierwszym seksie......