Komandor pisze:
Tak, to jedno z głupszych rozwiązań jak dla mnie. Miałem coś takiego. Nie z tytanu co prawda. Do gulaszu,się nadaje ale do zupy to tylko chińskiej z nudlami. Ogólnie do makaronu ok. Wole klasyczny. Trój albo cztero częściowy. I z dużą łychą a nie tymi dziecięcymi płaskimi jak teraz w modzie. W niezbędnikach też, co z nich zupa spierdala i trzeba najpierw setę walnąć dla spokojności ręki.
Zgodzę się z wami panie matros, rzecz nie do zupy zupełnie. Acz naprawdę nie miałem weny żeby ruszyć dupę po widelec a to było pod ręką bo rano herbatę tym kiercałem. Acz taki kartoszek szło bezproblemowo.
W drugej kwestii też się zgodzę, nie ma nic lepszego jak polski niezbędnik trzyczęściowy. Nie ma i już, a używałem różnych. nożem wprawdzie uciąć nic się nie da, acz otwieracz do puszek z nim sprzężony jest super, Widelec może służyć do jedzenia, jako widły do gnoju jak i grot do dzidy a łyżka to już majstersztyk. Nie dość iż da się nią w minutę opierdzielić wiaderko grochówki to zarówno może służyć jako wiosło i jako saperka....... wróć, łopatka piechoty jak i zmechu, a w rękach desantnika to mordercza wręcz broń. A takie tytanowe gówno...........
wezyr pisze:
Ciekawe, czy Francuzi daliby radę jeść czymś takim?
Będą, gdyż toto dostałem od zaprzyjaźnionego żandarma narodowego ichnieo. Choć może dlategóż dał że nie ogarniał ;P