Boruch pisze:
Ja jestem chory na oscypki. Ale takie prawdziwe, nie podrabiane.
Też lubię. Kupuję od górala na bazarku, przyjeżdża z wyrobami z owczej wełny, i kilka oscypków zawsze ma dla stałych klientów. Przysięga się, że prawdziwe, ale kto ich tam wie, tych górali
Przedwczoraj zrobiłam spaghetti z tuńczykiem i oscypkiem.
Dla tych, co nie lubią w kuchni wystawać godzinami.
Wstawiam osoloną wodę na makaron.
Z puszki (albo i dwóch) tuńczyka w kawałkach w oleju wylewam ten olej na patelnię. Podgrzewam, kroję jedną sporą cebulę w kostkę i lekko solę niech się szkli. Wrzucam makaron, bo akurat się woda zagrzała. Do cebuli dodaję tego tuńczyka, ścieram na grubej tarce oscypka i też wrzucam na patelnię, na małym gaziku niech się to wszystko podgrzeje. Dodaję pojemniczek śmietanki 30%, mieszam, dość gęste powinno być. Dla zdrowotności dodaję posiekaną natkę, doprawiam gałką i białym pieprzem . Z solą ostrożnie, bo oscypek jest słony sam z siebie.
Odcedzam makaron, na talerze, polewam tym co się upichciło na patelni, widelce w garść i każę wsuwać.
Całość - 15-20 minut roboty.
Takie jedzonko by mi podchodziło. A oscypka lubię właśnie dlatego, że stosunkowo słony. U mnie w domu nikt tego nie tknie właśnie dlatego, że słony. A mi akurat w sam raz pod piwko. Pierwszorzędna sprawa.