Ha! Ja tylko ściągam wieczko dociskane sprężyną ( cały auszpik jest na wieczkiem ) po parzeniu. Wsad zosatje w środku razem z płynem. Studzi się toto ze trzy cztery godzinki w temperaturze pokojowej a potem ryn do lodówy. I tam auszpik, czyli galareta tężeje.
Ale to lipa jest, bo wyciagnąć się nie da, chyba że znowu podgrzejamy żeby galareta się rozpusciła, ale to bezsensowna strata czasu. Kroję bezpośrednio z szynkowara.
Albo urzywam woreczków. Ale to też lipa, bo woreczek trzeba przebić termometrem i zaś całe soki wypływają na wierzch.
Dlatego pierdolę ten szynkowar i pakuję wszystko w weki.