Parafon pisze:
Sobie w ramach rekonfalenscencji ankoholowej zroię naleśniki a co!
Ciasto - szklanka monki przennej, półszklanaka wody czystej, szklanka płynu z napisem "mleko 3,2" , soli łyżeczki pół od herbaty, oliwy z oliwek "cnota" jakieś łużkie od zypy. I wybełtać aż będzie przypominało szpachlówkie.
Nadzianko - wymoczone 24 h (dla zboków - 24 godziny) suszone podgrzybki w iliści jakież 10 deko kurwa czyli 0,01 kg albo 0,02 funta lub 50 karatów (dla znawców kuchni), 4 jajca kuracze udotowane na twardo bardzo, kapary w ilości coś 72 szt, pomidory suszone i kiszone w oleju jaieś 1/2 słoika 150 g. Wszystko posiekać na kurwa drobno jak PIS po wyborach, dolać tej oliwki od pomidorów i całość 3 minuty (ani sekundy dłużej) na rozgrzanej patelce z odrobiną masła podsmażyć.
Jak się naleśnik uda zdjąć z patelki po usmażeniu to letko go odchłodzić, nasypać wzdłuż ścieżkę nadzienia o długości naleśnika i szerokości 1,23 cm, zawinąć (jak się uda po trzeźwemu) w rulonik. Potem letko podsmażyć (letko kurwa, letko do różowości) i podać ze ścieżką na grzbiecie zrobioną z żurawiny (nie na swoim tylko na naleśnikowym grzbiecie).
Do tego jest bardzo konwenjujące Tollo Valle D'Oro Trebbiano D'Abruzzo D.O.C. (kocham się w nim od jakichś 2 miesięcy).
Smacznegowościustego@!
Jusz robie:
Zmiany:
Podgrzybki precz, zostają borowiki, kapary i pomidory se poszli, zamiast, wędzony w wędzarni boczek świński ze cebulką.
PS
Grzybów daje więcej bo tak