Ja sprawdzam na sobie sernik tak- lokalizuje organoleptycznie schowana przede mną blachę z ciastem. Poszukiwania rozpoczynam o piatej trzydzieści rano, kiedy agresor jeszcze śpi.
Biore blachę na blat, w prawej dłoni trzymam łyżkę od zupy a w lewej karton z zimnym Łaciatym. Wżeram się od lewego rogu, pakuje do japy i rozcieńczam masę zimnym mlekiem zwierając żwacz niczym waleń w ławicy sardeli.
Ponieważ kubki smakowe mam rzadkie jak dziewictwo wśród licealistek, dopycham kolejne porcje i kolejne, polewając Łaciatym i mrużąc oczy.
Wiem, że jebanie za nadżarty placek będzie nieuchronne i to wzmaga tylko mój apetyt.Gdy dojdę do pół blachy, jestem usatysfakcjonowany zemstą za chowanie przede mna placka, odstawiam ŁAciate i z cicha pobekując odkładam placek na miejsce.
Później mi go pokazują koło południa a w oczach jeno wyrzut mają.