Nie ma wiekszych łobuzów nad Maliniaki.. Pan który przyjechał po Lejka, to profesjonalista. Owszem, drastycznie wyglądało zabieranie mojej psiny kochanej, ale dobra, spec od bestii..
Poryczałam, poryczałam...Tomek, bo tak ma na imie dzwoni po kilku dniach, no On to nie wie, co był z Lejkiem za problem, i że jakby nas nie zobaczył, to by nie uwierzył. Głupio mi się zrobiło, serce mi z tęsknoty za psiejskiem pęka, a jeszcze facet twierdzi, że psina ułozona itd..po dwóch dniach od telefonu chapnął Tomka.. aaaaaaaa-pomyślałam. A jednak. Potem znowu...Okazuje się że Lejek jest wnukiem mistrza Polski psów obronnych czy jakoś tak.. dominację ma w genach. Pies petarda, po prostu, ale to nie jest dla normalnych ludzi. On musi pracować i czuć bata nad dupą, że tak powiem.. Miałam Leja odwiedzić, ale serducho mi nie strzyma. Starsznie za nim tęsknię, ale i on zachowywał się strasznie. Nie ma chyba większych bandziorów niż Maliniaki..Teraz już wiem, że to rasa dla wyczynowców. Ludzi z ogromnym doświadczeniem. Ostrych i konsekwentnych. Nie dla mnie..ja zwierzaki tylko kocham..
Ale Bubek jest też łobuzem. Małe gówienko, a tak szaleje..ADHD ma bankowo.
Ma swój kartonik z kocykiem i w dzień tam sypia, ale kiedy przychodzi noc zawodzi, i zabieram go do wyra, kładę na podusi, morduchnę przytula do mojej i dopiero wtedy zasypia. A obok 3 koty, Buła, Maślak i Maciej, a do kartonika Bubusiowego wchodzi upośledzona kotka Halina, i tak chrapią do rana.. Nie wiem jak to będzie, bo Stary lada dzień wraca. Mamy wielkie wyro, ale wszyscy się nie zmieścimy.
Bubek z pewnością nie będzie spał w kartoniku.