st1111 pisze:
Miłośnicy kotów mogą latarką na ultrafiolet sprawdzić z czego jedzą.
I w tym przypadku trudno się ze Świniakiem nie zgodzić.........z tym, ze jest przecież na to rada:
Wystarczy mieć w domu porządek, znaczy, gary pochowane i spokój.
Tak poza tym, - ktoś, kto decyduje się wziąć do domu zwierzaka, powinien coś o sierściuchu wiedzieć.
Np. - że znaczy swój teren i do zwyczajów zwierzęcia dostosować swoje wspólne pomieszczenie.
Większość społeczeństwa nie zadaje sobie ( niestety ) - trudu, by takie wiadomości posiąść a potem płacz.....bo mi najszczał w gary. To trza było, - durniu, - gary pochować i ewentualnie kocura wykastrować.
Jeszcze w kwestii wychowania zwierzęcia:
Mam drugą sukę ze schroniska. Nigdy, żadnych kłopotów wychowawczych ze zwierzakami nie miałem.
Mało z tego; - nigdy nie tresowałem swoich psów. Każda załatwiała swoje potrzeby fizjologiczne w krzakach aby Pan sprzątać nie musiał a i śladu na chodnikach/trawnikach nie bylo widać.
Fakt; - psy zawsze chodziły wolno. Znaczy, bez smyczy. Dzięki temu mogły w te krzoki bez problemów wejść.
Natomiast większość spotykanych właścicieli prowadza swoje psy na dwu-metrowej smyczy więc jak to zwierze ma nasrać w krzakach. Musi na chodniku.
Oczywiście psu nie wolno było zachowywać się agresywnie w stosunku do innych psów.
Co wyuczyłem kilkoma klapsami od samego początku. Dziś, idąc z moja staruszką, gdy z naprzeciwka zbliża się inny a nieznany pies, moja zmyka w krzaki i łozą, łozą omija kundla bokiem. Bez zwracania uwagi - "by się zachowywała" !
Nawet straż miejska, po obejrzeniu, jak się suka zachowuje, każą mi zapiąć smych jedynie z powodu kablowania na nich przez okolicznych "poduszkowców"........znaczy tej części emerytów, ktorzy z racji braku zajęcia , siedzą cały dzień w oknie na poduszce i dzięki temu wiedzą wszystko i o wszystkich.