Boruch pisze:
Historia makabryczna, aczkolwiek świadcząca o tym, że zwierzęta mordercy potrafią wykazać skruchę. Czyli są mądre.
W czwartek wykorzystując ostatnie ciepłe i bezdeszczowe dni postanowiłem wykosić najważniejszą część mojego ogrodu. Trawa wyrosła dość bujna i dawno kosiarki nie widziała. Koszę sobie ja koszę, koszę sobie ja koszę. A moja sunia Sonia leży sobie na podwórku zwrócona dupką do mnie a pyszczkiem w kierunku ulicy usilnie czuwając czy nie pojawi się tam ktoś do oszczekania. Aż tu nagle oczom moim ukazuje się martweńki jeżyk. Zakrzyknąłem - O KURWA JA PIERDOLE! I usiadłem na krzesełku rozmyślając co z tym fantem zrobić. I wiecie co moja sunia wtedy zrobiła? Przybiegła do mnie z podkulonym ogonkiem popiskując, a pyszczek wsuwała mi pod dłoń. Myślę sobie jest sprawca. Cóż miałem zrobi. Natura psia. Widocznie któregoś wieczorka, kiedy biegała po ogrodzie dokonała tego dzieła. A było to jakieś dwa dni przed koszenie. Pamiętam bo kilka razy ją wołałem a ona nie przychodziła. I powiedzcie czy pies pomimo swojej natury nie jest mądry? Wiedziała, że tylko przyznanie się do winy i skrucha będzie najlepsza w jej sytuacji. Oczywiście nigdy bym jej krzywdy nie zrobił. To przecież pies. Ceremonię pogrzebową w warunkach epidemii koronawirusa bez stypy i katabasa wykonałem biednemu jeżykowi. Taka to historia o naturze psiej.
Nie będę tu mądrować, ale psu bardzo ciężko by było zabić jeża. Wiem jak wygląda Twoja sunia, też mam piesa z korzeniami myśliwskimi, potrafi kreta wykopać, mysz i w dodatku zjeść. Za jeże też się bierze, ale wydaje wtedy niesamowite odgłosy, więc reaguje, w dodatku próbuje chapnąć ,ale kolce jej skutecznie przeszkadzają.
Wcześniej miałam dwa ogromne psy i dla nich zabić jeża, to jak splunąć. Maliniakowi udało się jednego poranić, ale żeby zabić? Nie wydaje mi się żeby winę za śmierć jeżyka ponosił pies. Może czyms się zatruł, może był chory.