To ja ci opowiem moje wrażenia z tego meczu
Wpada małżonek coś koło południa do domu i od progu wrzeszczy
- Kocik ida na mecz
-taaaaaaaaak a masz bilet
-mom dwa - szef każdemu szynknoł po jednym ale Riki nie mógł iść, mnie doł.
- acha i co wobec tego uczynisz kochanie ( przymilałam bo juz plan mi świtał)
-no ida
- sam
-niiiiii, bo mom dwa, z synkiem pójda
- acha, no to od razu powiedz synkowi, że sypiał tez z nim będziesz
- co ty godosz?
- albo idziesz ze mną, albo sypiasz z synkiem
Jak by wzrok zabijał, to bym juz martwa była, ale skoro dopuściłam się szantażu tak niecnego, to trza było iść za ciosem.
Na takim meczu, to ja jeszcze nigdy nie byłam,i tez ciekawa tej areny jestem - oznajmiłam z wyrzutem
- No przeca my byli roz
- no byli , byli ale tylko turystycznie na zwiedzaniu, i ja za bilety płaciłam.
Po tych słowach zrobiłam z ust kurzą dupkę, i oddaliłam się z fochem do sypialni by zabrać swoje bambetle do innego pokoju.
Ten manewr zawsze działa.
Chciał nie chciał z wielkim bólem zgodził się mnie zabrać jako osobę towarzyszącą.
Zakręciłam się jak przeciąg po chałupie, i już gotowa do wyjścia stoję pod drzwiami.
Kopara mu opadła, oczy wybałuszyło i tylko wystękał
- kocik jo ino dusza wezma
-bier ino galopem
Pan mój się duszuje, a ja rozmyślam o zaistniałej sytuacji, kurde jak to dobrze, że znienacka ten bilet wpadł, bo jak by tak na ten przykład ze dwa dni wcześniej , to pewnie bym się bilasowi pochwaliła że też idę.
Pewnie by się spotkać chciał, przyjaźń zadzierzgnąć, i jak bym go chłopu przedstawiła ,, poznajcie się Panowie, to jest mój mąż, a to jest mój w cipe palec najlepszy kolega,,?
Kurde końca meczu bym nie dożyła, on by mnie ubił albo bym się sama ubiła.
Noooo kurde mam komfort.
Pojechaliśmy.
Tłumy kurde jak na świętej górze , chwyciłam chłopa za szelki i się przedzieramy do sektora- dotarliśmy
jak na mój gust , to dupy nie urywa - mówię do męża
- ty a co te siedzonka takie małe i niewygodne, oparcia nie mają , my chyba sektory pomylili na jakąś III klase trafiliśmy
- siedź cicho kobieto na mecz żeś przyszła, a nie do kawiarni
- no dobra siedzę - wymamrotałam pod nosem
Zaczęło się
Wszyscy chop na równe nogi i ryczą - ja tez na wszelki wypadek przeca na meczu jestem
Chłopcy latają za piłką, w te i z powrotem znaczy raz na prawo , raz na lewo
ja męża uważnie obserwuję, i dokładnie powtarzam jego zachowanie, i muszę przyznać, ze to strasznie ciężka robota była
bo to tak, chłopcy lecą z piłką pod jakąś bramkę, maż się podrywa i ryczy, ja też
I tak żeśmy hopkali nie przymierzając co pięć minut.
No nie , no ile można tak hopkać zmęczona już jestem, prawie ogłuchłam , własnych myśli nie słyszę, nawet o bilasie zapomniałam,ze gdzieś tam też hopka, ino przeciwnym taktem.
Nad moją głową jakieś chuligany wyją na syrenie strażackiej, z lewa ciągle mnie trącają bo się im transparentem jakimś powiewać zachciało, przede mną kibic jak byk ze 3 metry wysoki, ryczy jak jak opętany, z prawa hopka mąż.
Kurwa co ja tu robię?
Usiadłam na siedzonku z zamiarem ze się zaraz rozpłaczę.
Uniosłam odrobinę głowę do góry a popatrzę se ze spokojem, będę udawała, że w telewizorze oglądam.
Patrzę, patrzę i oczom nie wierzę , na wprost moich oczów ogromna dupa,no nieeeeeee tego właśnie było mi potrzeba- znaczy zajęcia intelektualnego.
Na boisku walka wrze, ludziska hopkają porykują, a ja mam zajęcie, jak ten co przede mną hopka zrobi, to ja przez ułamek sekundy mam widok na boisko, i wtedy jestem szczęśliwa,i czatuję na następne hopknięcie.
facet robi hop, a ja cyk zurawia, i tak się bawimy, on nieświadomie robi hop, a ja z premedytacją żurawia.
Nagle ktoś szarpie mnie za kołnierz porywa do góry w ślinę chce lecieć, juz bym mu jebła, ale w porę zauważyłam, że to mój mąż
-Kocik Lewandowki strzelił Tora, a tyś nie widziała
- no co ty w mordę go tak bez pardonu strzelił
-niiiii , gola strzelił
- aaa to nic nie szkodzi Ripleja pokarzą, to se obejrzę
-OOOO Matko Bosko ty żeś jest na stadionie, a nie w chałupie kobito, jaki ja żech był guupi żech cie wzion,taki tiket żech zmarnował
- noooooo strasznie żeś był gupi, przytaknęłam skromnie
po czym wstałam i poszłam sobie do baru i ogladałam na banerze kulturalnie popijając piwko schłodzone i nikt mi nie hopkał nad głową